Protasiewicz mówił na konferencji, że został uderzony przez celnika i przez niego sprowokowany. - Po okazaniu paszportu w którym jest napisane, że jestem europosłem usłyszałem "raus" i zagotowałem się - relacjonował europoseł. Polityk PO miał odpowiedzieć celnikowi, że to słowo kojarzy się z określeniem "Heil Hitler" i to wtedy mężczyzna go uderzył, w odpowiedzi na to Protasiewicz powiedział mu, żeby pojechał do Auschwitz i zobaczył, jakie są skutki używania siły. - Tam jest dźwięk, jak ja jęknąłem, bo ten mężczyzna mnie uderzył. Zrobił to świadomie - mówił polityk, usiłując wytłumaczyć dziennikarzom, co jest na nagraniu. - Do you now mr Lucenko? We beat him. We don't beat you, we beat him. Coś takiego - mówił. Protasiewicz tłumaczył wcześniej, że nie był pijany, a wypił jedynie "dwie porcje wina" na pokładzie samolotu, jednak nie zataczał się, ani nie "bełkotał". Przyznaje natomiast, że mógł być "rozemocjonowany".