Marek Sowa (KO), szef Zespołu Śledczego ds. Zbadania Legalności Działalności Publicznej Daniela Obajtka, poinformował o wybraniu prezydium tego zespołu. W jego skład weszli Agnieszka Pomaska (KO), Arkadiusz Iwaniak (Lewica) oraz Krzysztof Paszyk (Koalicja Polska - PSL). Coraz większe kręgi Pomaska poinformowała, że kluby opozycyjne: KO, Lewicy i Koalicji Polskiej, mające swoich członków w zespole śledczym będą wnioskować o zwołanie nadzwyczajnych posiedzeń komisji, "na których przedstawiciele rządu będą musieli opowiadać na pytania związane z aferą Obajtka". - Wiemy, że ta afera zatacza coraz większe kręgi i w związku z tym będziemy chcieli tę sprawę wyjaśniać - podkreśliła posłanka. Wymieniła Komisje: ds. Służb Specjalnych, Kultury i Środków Przekazu, ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka jako te, które powinny się zająć sprawą prezesa Orlenu. Miłosz Motyka, rzecznik PSL poinformował, że w ramach zespołu pracować będą cztery podzespoły. Pierwszy z nich - jak stwierdził Motyka - ma zajmować się pochodzeniem majątku Daniela Obajtka "zwłaszcza za czasów, gdy pełnił on funkcję wójta gminy Pcim". Drugi - ma wyjaśnić sprawy związane z działalnością Daniela Obajtka w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, gdzie był prezesem i - jak mówił Motyka - "łamał prawo pracy, co zweryfikowały sądy". Służby zawiodły Kolejny podzespół ma zająć się działalnością służb: CBA i prokuratury, "które zawiodły". Czwarty podzespół ma natomiast zająć się "wyjaśnieniem spraw finasowania i budowy elektrowni w Ostrołęce" - "bulwersującej sprawy, w której miliardy złotych zostały wyrzucone w błoto". Iwaniak stwierdził, że międzyklubowy zespół śledczy powstał "m.in. dlatego, że w demokratycznym państwie prawa instytucje państwowe, które powinny ścigać takie osoby jak Daniel Obajtek i wyjaśnić wszystkie wątpliwości, tego nie robią". Podkreślił, ze wszystkie informacje dot. Daniela Obajtka, które już ujrzały światło dzienne pochodzą z "prywatnych śledztw" i od osób, które informują o tego typu wydarzeniach. Zapewnił, że wszystkie takie doniesienia kierowane do zespołu śledczego będą "dogłębnie wyjaśniane". Sowa poinformował, że ruszą interwencje poselskie we wszystkich instytucjach powiązanych z działalnością Daniela Obajtka, po to, by "wydobyć dokumenty i mieć pełną wiedzę o zakresie szkód, jakie Obajtek wyrządził pełniąc w nich funkcje". Prawda wyszła na jaw Sowa nie wykluczył, że na pewnym etapie prac zespołu - "kiedy uda się bardzo precyzyjnie zawęzić obszary (...), co zbadać" - zostanie przygotowany projekt uchwały powołującej sejmową komisję śledczą. - Doskonale zdajemy sobie sprawę, że dziś nie mamy większości w parlamencie. Komisja śledcza, byłaby decyzją polityczną, ale nie uruchomiłaby działań, a nam zależy na tym, żeby nie zmarnować żadnej godziny, żeby prawda o Obajtku wyszła jak najszybciej - mówił Sowa. Pomaska przypomniała, że decyzję w sprawie powołania komisji śledczej podejmuje Sejm. - Problem polega dziś na tym, że osoby uwikłane w te procedery zasiadają dziś w Sejmie. Mamy grono co najmniej siedmiu posłanek i posłów, których ta sprawa dotyczy - mówiła posłanka. Oceniła, że "bardzo trudno" będzie przekonać posłów partii rządzącej do głosowania za powołaniem komisji śledczej. Pomaska przyznała jednak, że ma nadzieję, iż "taka większość się znajdzie". - Mamy poczucie tego, że wśród większości parlamentarnej są osoby, którym to wszystko się po prostu nie podoba, które maja wątpliwości i nie będą chciały firmować tego jednego wielkiego PiS-owskiego układu - stwierdziła. Majątek Obajtka W ostatnich tygodniach niektóre media donoszą o majątku prezesa PKN Orlen i wątpliwościach dotyczących pochodzenia m.in. licznych nieruchomości należących do Obajtka. W związku z tymi doniesieniami politycy opozycji poinformowali o złożeniu zawiadomień i wniosków m.in. do prokuratury, NIK i CBA w sprawie nieprawidłowości dotyczących działalności i majątku byłego wójta Pcimia. "Gazeta Wyborcza" pisała, że ujawnia m.in. nagrania, które mają potwierdzać, że Obajtek - jako wójt Pcimia - wydawał dyrektorowi handlowemu firmy TT Plast o imieniu Szymon polecenia, jak zdobywać kontrahentów, dyktował ceny i marże - de facto kierował spółką, choć jako samorządowiec nie mógł tego robić. W innej publikacji "GW" pisała, że Obajtek w 2018 r. - już po objęciu funkcji w PKN Orlen - kupił apartament na warszawskim luksusowym osiedlu, płacąc za niego 1,3 mln zł, czyli 6,9 tys. zł za metr kwadratowy, podczas gdy według cennika dewelopera - firmy Profbud - koszt metra kwadratowego wynosił 12,5 tys. "GW" napisała też, że po kupieniu przez Obajtka apartamentu z 1 mln zł zniżki Orlen został sponsorem czwartoligowego piłkarskiego klubu, który od lat utrzymuje firma dewelopera. Pełnomocnik Obajtka mec. Maciej Zaborowski wniósł do CBA o kompleksową kontrolę majątku i oświadczeń majątkowych w imieniu swojego klienta, zapewniając, że nie ma on nic do ukrycia. Obajtek konsekwentnie od początku zaprzecza zarzutom. - "Gazeta Wyborcza" uprawia kłamstwo za kłamstwem. Jest to nic innego jak zlecenie ataku na moją osobę. Jestem spokojny. Pracuję i działam dalej - mówił prezes Orlenu w telewizji wPolsce.pl. Przypomniał, że jego zeznania majątkowe było sprawdzane. - Byłem permanentnie kontrolowany i wszystkie moje przelewy, konta, akty notarialne były sprawdzane, a osoby, z którymi zawarłem akty notarialne były przesłuchiwane. Wszystko było sprawdzane, łącznie z moją rodziną - mówił. Wcześniej zapowiedział też wejście na drogę sądową w związku z ostatnimi publikacjami medialnymi na jego temat.