Pod presją ruchu antysmogowego, samorządów, oraz kilku ministerstw (m.in. Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Zdrowia) Ministerstwo Energii zdecydowało się na wyeliminowanie z rynku odpadu węglowego - mułów, flotów oraz najgorszych miałów węglowych. - Niestety, zamiast wprowadzić zakaz z terminem natychmiastowym, minister Tchórzewski odroczył termin jego wprowadzenia na blisko dwa lata. W związku z tym aż do 30 czerwca 2020 r. kopalnie, bez żadnych ograniczeń, będą mogły sprzedawać do domów zawilgocony i zasiarczony miał, którego połowę stanowi niepalny odpad i woda - mówi Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego. Jego zdaniem po raz kolejny Ministerstwo Energii przedkłada interes sektora wydobywczego i opłacalność produkcji nad interes zdrowia mieszkańców Polski. - Zakaz sprzedaży najgorszego miału i odpadów poprodukcyjnych ma kluczowe znaczenie dla ograniczenia zanieczyszczenia powietrza. W odpadach węglowych znajdują się zwiększone ilości metali ciężkich oraz innych niebezpiecznych substancji - tłumaczy Andrzej Guła. Ministerstwo nie uwzględniło większości postulatów Rządowy program Czyste Powietrze zapowiadał, że zakaz handlu najgorszym węglem wejdzie w życie w pierwszej połowie 2017 r. Teraz okazuje się, że stanie się to po ponad trzech latach od zapowiedzianego terminu. W dodatku Ministerstwo Energii nie uwzględniło większości postulatów zgłaszanych przez ruch antysmogowy, stronę samorządową oraz kilka ministerstw w tym Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii czy Ministerstwa Zdrowia. na przykład oprócz odpadu węglowego i słabej jakości miałów dalej w obrocie handlowym dostępne będą grubsze węgle o bardzo słabych parametrach - wysokiej zawartości siarki, popiołu czy wilgoci. Ministerstwo Energii pozwoliło także na sprzedaż węgli o zawartości siarki sięgającej aż 1,7 proc, podczas gdy według ekspertów nie powinna ona przekraczać 0,8 proc. Ministerstwo Środowiska postulowało obniżenie maksymalnego dopuszczalnego poziomu do 1,2 proc, Ministerstwo Zdrowia oraz Polski Alarm Smogowy do 0,8 proc. "Polski odpowiednik dieselgate" Wbrew postulatom nie wprowadzono również klasyfikacji węgla, która ułatwiłaby dokonywanie świadomych wyborów konsumenckich. Kotły 5 klasy wymagają odpowiedniej jakości paliwa, aby spełniać normy dotyczące emisji zanieczyszczeń. Zaproponowane przez Ministra Energii parametry węgla (tzw. ekogroszku) nie pozwalają na osiągnięcie tych norm. Tak więc realny poziom zanieczyszczeń emitowany z tego typu kotłów, będzie różnić się od poziomu emisji osiąganego w laboratorium, gdzie kotły certyfikuje się na skrupulatnie dobranych próbkach węgla o bardzo wysokiej jakości. - Ministerstwo Energii funduje nam polski odpowiednik dieselgate, powodując, że rozporządzenie Ministerstwa Rozwoju dotyczące standardów emisyjnych dla kotłów będzie fikcją - ucierpi na tym zarówno środowisko, jak i użytkownicy nowych kotłów, które pod wpływem marnego węgla będą tracić swoją sprawność - powiedział Andrzej Guła. Zgodnie ze znowelizowaną niedawno ustawą o systemie monitorowania i kontroli jakości paliw rozporządzenie ma podlegać okresowemu przeglądowi raz na dwa lata. --