"Decyzja podjęta przez wicemarszałka Borusewicza podczas poprzedniego posiedzenia była kuriozalna, zaskakująca. Ja zmieniam w tej chwili decyzję o tak długiej przerwie. Wznowimy obrady 18 października. Następne posiedzenie, które miało odbyć się 19 października, odbędzie się 19 października, zgodnie z założeniami wcześniejszymi" - oświadczył podczas briefingu Karczewski. Dodał, że "wycofuje" decyzję Borusewicza, który - zdaniem Karczewskiego - podczas prowadzenia obrad popełnił bardzo wiele błędów proceduralnych, w tym nie poddał pod głosowanie wniosku formalnego, zgłoszonego przez senatora PiS Jana Marię Jackowskiego. "Mam opinię i swoje przemyślenia, i swoje obserwacje, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że wicemarszałek postąpił niezgodnie z regulaminem i wbrew logice również, przesuwając posiedzenie, ogłaszając przerwę, tak długą przerwę" - powiedział Karczewski. Według niego "po raz pierwszy w historii polskiego parlamentaryzmu po 1989 r. wicemarszałek ogłosił przerwę bez konsultacji z marszałkiem Senatu". "Tu ta droga została pominięta, pan marszałek nie konsultował się ze mną, za to konsultował się z prezesem Rzeplińskim co do długości przerwy, co uważam za przekroczenie kolejnej granicy" - dodał Karczewski. Karczewski był pytany przez dziennikarzy, czy Borusewicz powinien dalej prowadzić obrady Senatu. Marszałek odpowiedział, że w chwili, kiedy dowiedział się o "arbitralnej" decyzji wicemarszałka Borusewicza powiedział w gronie kilku senatorów, którzy znajdowali się na sali, już po zakończeniu obrad, że Borusewicz nie będzie prowadził obrad. "Ja to podtrzymuję, bo nie będzie prowadził obrad" - powiedział Karczewski. W ubiegłym tygodniu, po tym, jak Senat wysłuchał informacji prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego o działalności Trybunału w 2015 r., Borusewicz ogłosił przerwę do 20 października. Po tym fakcie Karczewski oświadczył, że Borusewicz stracił jego zaufanie.