Taki może być efekt rozporządzenia przygotowywanego w MSWiA (przy udziale Urzędu do Spraw Cudzoziemców) w sprawie regulaminu pobytu w ośrodku dla cudzoziemców. Autorzy projektu przekonują, że uczęszczanie uczniów z innych państw do polskich placówek oświatowych może zniechęcać ich do nauki. "Zdarza się, że część dzieci cudzoziemskich, chociaż chodzi do szkoły, to się nie uczy z powodu opóźnień w realizacji programu szkolnego (...) oraz trudności w nadrobieniu wymaganego materiału..." - czytamy w uzasadnieniu. Dalej pomysłodawcy wskazują, że obecność dzieci uchodźców negatywnie i demobilizująco wpływa także na ich polskich rówieśników. Dlatego MSWiA chce dać władzom lokalnym możliwość przesunięcia nauki do ośrodków dla cudzoziemców. A to sprowadza się do odizolowania uczniów obcokrajowców od polskich. Pomysłodawcy przekonują, że to odciąży "lokalną sieć szkół w sytuacji wzrostu liczby uczniów oraz może zminimalizować negatywne nastawienie ze strony lokalnej społeczności". Takie rozwiązanie, co podkreśla MSWiA, w pewnym momencie umożliwi dzieciom uchodźców "płynną adaptację"" w polskiej szkole. Decyzję o tym, czy będą one uczone w ośrodku, a nie w normalnej placówce (gdzie w pierwszym roku obecnie mogą liczyć na dodatkowe zajęcia, np. z języka polskiego), samorządy podejmą w porozumieniu z szefem Urzędu do Spraw Cudzoziemców. "To makabryczny pomysł" - mówi DGP Krystyna Starczewska, współzałożycielka pierwszego liceum społecznego w Polsce. I dodaje, że dla wielu lokalnych władz koncepcja MSWiA może się okazać "wygodnym" rozwiązaniem, dzięki któremu łatwo pozbędą się osób, które nie dość, że zajmują miejsce w szkole, to jeszcze sprawiają kłopoty. "Fatalne rozwiązanie" - wtóruje Tomasz Jurkiewicz, sekretarz gminy Wohyń, w której od dekady działa ośrodek dla cudzoziemców. To także niekorzystne dla Polski: odizolowanie utrudnia integrację i adaptację, a część uchodźców zostaje przecież u nas na stałe - dodaje.