- Do zamachu na demokrację doszło, ale w czerwcu. Zamachowcami byli ludzie w garniturach, którzy są posłami na Sejm. Przy odrobinie trudu można sprawdzić, że Platforma po pierwsze złamała pewna zasadę, o której mówi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-trybunal-konstytucyjny,gsbi,24" title="Trybunał Konstytucyjny" target="_blank">Trybunał Konstytucyjny</a>, ten, którego obecnie tak bardzo bronią, a z którym się nie liczyli, którego powadze uchybili - komentuje dla Interii Tadeusz Cymański. - Chodzi o to - kontynuuje - że TK bardzo logicznie zauważył, że polska konstytucja jako regulująca państwo prawa zabrania zmieniania zasad wyboru sędziów Trybunału w okresie krótszym niż sześć miesięcy. - PO wyciągnęła rękę nie po swoje, jeśli myśleli, że my jesteśmy jagnięta, czy cielęta to się bardzo mylili. Odpowiedź PiS jest zdecydowana, ale zgodna z prawem. Kto nie wierzy niech przeczyta opinię ekspertów, nie naszych, ale Biura Analiz Sejmowych. Sejm w środę w nocy przyjął uchwały stwierdzające nieważność wyboru pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego dokonanego w poprzedniej kadencji. PiS przekonywał, że trzeba naprawić wadliwą decyzję poprzedniego parlamentu; zdaniem części opozycji PiS łamie konstytucję, bo chce podporządkować sobie TK. Ósmego października poprzedni Sejm - przy sprzeciwie PiS - wybrał pięciu nowych sędziów TK. Kadencja trojga z nich upłynęła 6 listopada - jeszcze w trakcie kadencji poprzedniej Izby; w ich miejsce Sejm wybrał Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego i Krzysztofa Ślebzaka. 2 i 8 grudnia kończy się dwojga następnych, których miejsca mieli zająć Bronisław Sitek i Andrzej Sokala.