Guz powiedział, że związki są zmuszone do takich działań, ponieważ nie są w stanie wywalczyć praw pracowniczych na forum Komisji Trójstronnej. Zastrzegł, że liczą, iż rząd rozpocznie nowe działania w tym temacie. "Albo rząd będzie z nami rozmawiał, albo my w dialogu społecznym nie będziemy uczestniczyć i przeniesiemy go na ulice" - mówił Guz. Później głos zabrał Piotr Duda. Lider "Solidarności" potwierdził, że zapadła decyzja o strajku. Dodał, że nie boi się władzy, która w jego opinii straszy związki. Podziękował także premierowi. "Bardzo dziękujemy Donaldowi Tuskowi, że związki zawodowe są razem. Premier mówił podczas ostatniej konwencji swojej partii, że PO powinna być jak jedna pięść. My teraz też jesteśmy jak jedna pięść" - oświadczył. I zastrzegł: "Jesteśmy każdego dnia gotowi do rozmów, ale nie będziemy wspierać antydialogu. Nie będziemy uwiarygadniać Donalda Tuska, bo nie jesteśmy od jego PR-u". "Jeszcze raz dziękujemy panie premierze, że nas pan zmobilizował. My też mamy pięści zaciśnięte, ale jesteśmy skierowani w stronę społeczeństwa" - powtórzył. "S", OPZZ i FZZ zerwały 26 czerwca posiedzenie Komisji Trójstronnej. Jak mówią, powrócą do jej prac po spełnieniu ich postulatów m.in. po wycofaniu się przez rząd ze zmian w kodeksie pracy przedłużającym maksymalnie do 12 miesięcy okres rozliczeniowy czasu pracy oraz dymisji ministra pracy i polityki społecznej Władysława Kosiniaka-Kamysza. ak