Chodzi o uchwaloną 2 grudnia przez Sejm ustawę o zmianie ustawy - Prawo o zgromadzeniach. Biuro legislacyjne Senatu zakwestionowało m.in. zakaz organizowania kontrdemonstracji, pierwszeństwo demonstracji państwowych nad obywatelskimi czy brak vacatio legis. Demonstracje dla władzy czy dla obywateli? Ustawa wprowadza zasadę, iż pierwszeństwo mają demonstracje organizowane przez organy władzy publicznej. "Jest to odstępstwo od obecnie obowiązującej zasady, na podstawie której decydująca o pierwszeństwie w wyborze miejsca i czasu jest kolejność zgłoszeń" - czytamy w analizie. Powołując się na opinię Rzecznika Praw Obywatelskich, kancelaria wskazuje, że "z wolności zgromadzeń powinni korzystać przede wszystkim obywatele, którzy w ten sposób realizują swoje prawa konstytucyjnych praw i wolności". "Na ten sam problem zwróciła uwagę Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która podnosi, że wolność zgromadzeń jest przede wszystkim wolnością obywatelską, a nie państwową. Projektowana zmiana jest bardzo wątpliwa z punktu widzenia Konstytucji" - czytamy. Problematyczne 100 metrów Po wejściu w życie nowej ustawy nie będzie można organizować kontrmanifestacji "w szczególności w odległości mniejszej niż 100 m pomiędzy zgromadzeniami". Biuro legislacyjne krytykuje ten niedookreślony zwrot - nie wiadomo bowiem, jakie przyjąć punkty graniczne. Ponadto prawo do kontrmanifestacji jest również jednym z praw obywateli. "Europejski Trybunał Praw Człowieka w swoim orzecznictwie wskazuje, że uczestnicy kontrdemonstracji mają prawo wyrażać swoją niezgodę z demonstrantami. Państwo ma więc obowiązek ochrony prawa do zgromadzania się obu demonstrujących grup i poszukiwania środków mniej restrykcyjnych, które co do zasady umożliwiłyby odbycie obu demonstracji" - poucza Kancelaria Senatu. Lex retro non agit Biuro zarzuca ponadto legislatorom zastosowanie niekonstytucyjnej zasady, iż "prawo działa wstecz". "Po wejściu w życie ustawy zgromadzenia cykliczne będą miały pierwszeństwo przed zgromadzeniami notyfikowanymi przed dniem wejścia w życie ustawy" - zauważa Kancelaria. "Zasada niedziałania prawa wstecz stanowi podstawę porządku prawnego. U podstaw tej zasady leży wyrażona w art. 2 Konstytucji zasada demokratycznego państwa prawnego. Istotą zasady lex retro non agit jest co do zasady działanie prawa na przyszłość, wobec tego nie należy stanowić norm prawnych, które miałyby być stosowane do zdarzeń zaszłych i zakończonych przed ich wejściem w życie" - czytamy. Brak vacatio legis Ustawa ma wejść w życie od razu, co również zostało zakwestionowane przez biuro legislacyjne. "Prawodawca może wprowadzić akt normatywny powszechnie obowiązujący z vacatio legis krótszym niż 14 dni tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla ochrony innych konstytucyjnie chronionych wartości. (...) Projektodawca w uzasadnieniu do projektu ustawy nie przedstawił żadnych argumentów przemawiających za skróceniem terminu wejścia w życie ustawy" - argumentuje kancelaria. Spór o ustawę Nowe "Prawo o zgromadzeniach" skrytykował również Sąd Najwyższy (według SN ustawa "nosi wszelkie cechy prawa stanu wyjątkowego"), Rzecznik Praw Obywatelskich i opozycja. Beata Kempa powiedziała w TVP Info, że ustawa "rozszerza prawa i swobody obywatelskie". Zobacz całą opinię biura legislacyjnego (mim)