Podziękowania dla ministrów i funkcjonariuszy odpowiedzialnych za ujęcie osoby podejrzanej o podpalenie jej biura poselskiego, złożyła w czwartek w Sejmie szefowa kancelarii premiera Beata Kempa. Podkreśliła, że zgadza się z dokonaną przez prokuraturę kwalifikacją czynu jako aktu terrorystycznego. Zatrzymania 40-letniego mężczyzny podejrzewanego o podpalenie biura poselskiego Beaty Kempy w Sycowie dokonali dolnośląscy policjanci. Do podłożenia ognia doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Kempa, która zabrała głos przed czwartkowymi głosowaniami w sali plenarnej Sejmu, oświadczyła, że chce złożyć podziękowania "na ręce pana ministra spraw wewnętrznych i administracji (Mariusza Błaszczaka), na ręce pana ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego (Zbigniewa Ziobry), na ręce pana ministra-koordynatora służb specjalnych (Mariusza Kamińskiego)" za "skuteczną akcję" ujęcia osoby, która dokonała podpalenia jej biura poselskiego. Wyraziła też wdzięczność dla prokuratorów w związku z ich decyzją "odnośnie kategorii postawienia zarzutu". "Tak, ja się zgadzam, jest to akt terrorystyczny. Jeśli podpala się biuro poselskie, jeśli podpala się miejsce, gdzie w pobliżu mieszkają dziesiątki rodzin, jeśli robi się to w środku miasta, to znaczy, że jest to akt terrorystyczny" - podkreśliła szefowa kancelarii premiera. Jak dodała, chciałaby też podziękować wszystkim funkcjonariuszom, którzy przyczynili się do ujęcia osoby podejrzanej o podpalenie, oraz - w imieniu własnym oraz swojej rodziny - "wszystkim koleżankom i kolegom", bez względu na ich przekonania polityczne, za "akty solidarności" z nią oraz "słowa wsparcia". "Chcę z tego miejsca podziękować ich ofiarnej pracy, chcę podziękować ich determinacji oraz tego, że dowiedli, że w naszym miejscu nie ma przyzwolenia dla nienawiści politycznej".