"Gazeta Wyborcza" napisała, że syn Jacka Kurskiego miał wykorzystywać pochodzącą z Trójmiasta dziewczynę, odkąd ta skończyła 9 lat. Obie rodziny miały od lat spędzać wspólnie wakacje w leśniczówce w Danielino położonej nad jeziorem Motława Wielka. Ojciec dziewczyny to były radny PiS, był również asystentem Kurskiego, kiedy ten pełnił funkcję europosła. "GW" podała, że dziewczyna była molestowana przez syna Kurskiego, a sprawa wyszła na jaw, gdy ta miała 14 lat. Do sprawy, w oficjalnym oświadczeniu, odniósł się syn Jacka Kurskiego - Antoni. "W związku ze szkalującym mnie artykułem w 'Gazecie Wyborczej', stanowczo zaprzeczam informacjom dotyczącym moich rzekomych intymnych relacji z Magdą Nowakowską. Moje relacje z Magdą były czysto braterskie. Współczułem jej, gdyż wiedziałem jak trudne ma życie z powodu uzależnienia ojca" - napisał Antoni Kurski w oświadczeniu. "Trwające od kilku lat próby oskarżenia mnie wiązałem dotąd wyłącznie z zemstą na moim ojcu, w związku z wyrzuceniem z pracy ojca Magdy. Mimo to nigdy nie prosiłem ojca o jakąkolwiek pomoc w tej sprawie. Tym fałszywym oskarżeniom samodzielnie stawiłem czoła w prokuraturze, która tę sfingowaną sprawę dwukrotnie umarzała" - czytamy w oświadczeniu. Zapowiedział też pozwy sądowe przeciwko autorom artykułu."Dzisiejszy atak w 'Gazecie Wyborczej' jest niezrozumiałym dla mnie ciosem zadanym mi osobiście przez stryja Jarosława. Autorów tekstu pozwę do sądu, gdyż brutalnie naruszyli dobra osobiste moje i moich najbliższych" - podkreślił Antoni Kurski.