*** JAK POMÓC JULCE? >>ZBIÓRKA NA LECZENIE - liczy się każda złotówka << >>AUKCJE DLA JULKI - góra książek z autografami autorów<< *** Poznajcie lepiej Julkę 19 marca 2017 r. Tego dnia rodzice Julki usłyszeli diagnozę. "U dziewczynki stwierdzono obecność cysty i masy guzowej" - oznajmiła im lekarka, odczytując wyniki badania tomografem. I zaraz potem, w szpitalu, przez uchylone drzwi, dobiegły słowa, które zabrzmiały jak wyrok: "O Boże! Gorzej już być nie może!". Każdy dzień od tej chwili to walka o życie dziecka, szukanie pomocy i specjalistów, którzy zatrzymają rozwój guza. Bo nikt im wówczas nie mówi, że są szanse na wyleczenie. Słyszą: - Kilka miesięcy, może nawet rok... Dlatego te 20 miesięcy to taki cud. Cud, że choroba nie wtłoczyła Julki w szpitalne łóżko, że nie skazała jej na wózek inwalidzki. Cud, że wciąż jest, że walczy, że biega, że bawi się, jak zdrowe dziecko, że zamartwia się nieobecnościami w szkole, że maluje paznokcie, że pisze list do św. Mikołaja. I czeka na prezent. Niedługo po diagnozie Julka przeszła poważną operację w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, ale guza nie udało się usunąć. "Praktycznie od razu rozpoczęła chemioterapię, ale już po trzech cyklach okazało się, że ona nie działa, bo guz zaczął odrastać, więc przyspieszono radioterapię. Efekty znów tylko na chwilę... Tak zakończyło się leczenie w Polsce - wykorzystaliśmy wszystkie możliwości" - relacjonują rodzice. Kolejne możliwości leczenia zapewnili lekarze z Londynu i San Francisco. W Londynie zastosowana została terapia polegająca na bezpośrednim podawaniu leków w okolice guza przez cewniki wszczepione do głowy. "Światełko w tunelu... A potem znowu podcięte skrzydła. Leczenie stanęło w miejscu". Nowotwór uodpornił się na podawane medykamenty. Julkę czekała kolejna zmiana leczenia. Dzięki ofiarności internautów udało się zebrać fundusze nie tylko na leczenie w Londynie, ale również na terapię w odległym Monterrey w Meksyku, gdzie mieszanka leków, poprzez cewnik wprowadzony do tętnicy udowej, wędruje prosto w okolice guza. Julka czuje się dzisiaj dobrze, jej stan lekarze określają jako stabilny. Leczenie w Meksyku przyniosło efekty i trzeba je kontynuować. Terapia jest jednak bardzo kosztowna. Od ponad pół roku Julka przyjmuje również nowy lek, który jest aktualnie przedmiotem badań klinicznych w USA. Pierwsze wyniki badań są obiecujące, dlatego rodzice chcieliby kontynuować także to leczenie. Na sfinansowanie pełnej terapii w Monterrey potrzeba jeszcze prawie 300 tysięcy złotych. "Ciągle mamy nadzieję... 20 miesięcy od diagnozy, wbrew liczbom, tabelkom i statystykom. Na przekór" - podkreślają rodzice. "Dziękuję Wam wszystkim, którzy nas wspieracie duchowo i materialnie. Cieszę się ostrożnie, nie w pełni, z lękiem patrzę w przyszłość, ale jednak się cieszę" - pisze mama Julki. Zbiórka na stronie Siepomaga.pl trwa do 23 grudnia. >>Jesteś w stanie pomóc? Kliknij TUTAJ<< Wpłat można też dokonywać bezpośrednio do Fundacji "Nasze Dzieci" przy Klinice Onkologii w CZD. Nr konta: 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630 W tytule przelewu trzeba wpisać: Darowizna na leczenie Julii Potockiej *** AUKCJE DLA JULKI Do akcji pomocy Julce dołączyli autorzy książek, dziennikarze, malarze, wydawnictwa oraz inne firmy i instytucje zajmujące się promocją literatury. Nasi darczyńcy przekazali nam na licytacje książki ze wzruszającymi dedykacjami i cennymi autografami. Zapraszamy do udziału w aukcjach, z których cały dochód będzie przeznaczony na terapię Julki. >>Tutaj znajdziesz aukcje z książkami<< ***