Andżelika i Andrzej Gajtkowscy nie mogą pogodzić się z tym, że Klaudia została obciążona winą za spowodowanie wypadku i decyzję o umorzeniu śledztwa zaskarżyli do sądu. Mówią, że kierowca jechał 85 zamiast 70 km na godzinę. - Zeznał, że ją widział, ale myślał, że zdąży - to jest jego argument. Nawet nie dostał mandatu - mówi pani Andżelika. Zdaniem prokuratury z opinii biegłego powołanego w tej sprawie wynikało jasno, że dziewczyna wbiegła na przejście dla pieszych i tym samym spowodowała wypadek. Jednak rodzice dziewczyny podważają jego ustalenia. Dowodzą, że biegły nie był nawet na miejscu wypadku, a zdjęcia do dokumentacji ściągnął z internetu. Zażalenie na decyzję prokuratury trafiło do sądu. Ten w październiku nakazał prokuraturze wszczęcie ponownego śledztwa. Do wypadku doszło w maju ubiegłego roku. Poszkodowana 16-latka miała kilkanaście złamań kości czaszki. Była pierwszym dzieckiem wybudzonym we wrześniu w Klinice "Budzik". Teraz po kilku miesiącach dziewczynka czyta, pisze , ale ma duże problemy z chodzeniem, wymaga ciągłej, bardzo kosztownej rehabilitacji. Właśnie rozpoczęła kolejną turę w procesie powrotu do zdrowia.