Pożar, który miał miejsce na początku czerwca, objął parter i część poddasza murowanego budynku w centrum Białegostoku. Ofiary znaleziono w jednym z pomieszczeń, które było mocno zadymione, ale nie spłonęło. Żadnego z mężczyzn nie udało się uratować, mimo prób przywrócenia oddechu - najpierw przez strażaków, potem przez pogotowie ratunkowe. Oprócz poparzeń, zmarli nie mieli żadnych obrażeń zewnętrznych. Przyczyną ich śmierci było ostre zatrucie tlenkiem węgla. Prokuratura powołała w śledztwie biegłego z zakresu pożarnictwa, który ocenił, że doszło do podpalenia, a pożar został wzniecony w korytarzu na parterze budynku. Sprawców nie udało się jednak ustalić, postępowanie umorzono. Szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Wojciech Zalesko powiedział, że nie można wykluczyć także takiej ewentualności, że pożar wznieciła któraś z osób, która zginęła. - Nie byliśmy w stanie ustalić, kto dokonał tego podpalenia - dodał prokurator.