Był jedynym kandydatem, ale dostał tylko 65 na 126 oddanych głosów, czyli jedynie o dwa więcej, niż wymagana większość. Po wyborze Zaręba powiedział, że taki wynik, to "żółta kartka" ze strony tych, którzy na niego nie zagłosowali. Obiecał, że ich postulaty postara się uwzględnić w nowej kadencji. - Wygrałem wybory, ale delegaci pokazali, że ten program jest niedoskonały i trzeba go udoskonalić - dodał. Przyznał, że taki wynik może być odzwierciedleniem dokonań SLD w województwie podlaskim w kolejnych, ostatnich wyborach, zarówno samorządowych jak i parlamentarnych. Przyznał, że nie jest zadowalający wynik LiD w przedterminowych wyborach do sejmiku województwa, które odbyły się przed rokiem. Lista zdobyła trzy mandaty. - Jesteśmy w sejmiku niedoszacowani - dodał przewodniczący. Pytany, za którym z liderów SLD delegaci z tego regionu opowiedzą się na zjeździe krajowym Sojuszu, nie chciał odpowiedzieć wprost. W kuluarowych rozmowach podlascy działacze SLD twierdzą, że opowiadają się za Grzegorzem Napieralskim. Ich główny argument to fakt, że Napieralski częściej i chętniej odwiedza regionalnych działaczy. - Szanujemy jednego i drugiego za pracę (Napieralskiego i Wojciecha Olejniczaka - red.). A na przewodniczącego Rady Krajowej będzie startował jeden kandydat, nie dwóch - dodał Zaręba. W województwie podlaskim do SLD należy formalnie ponad 1,2 tys. osób. Realnie (aktywni, płacący składki) to liczba między 490 a 700 osób. Na zjeździe w Białymstoku było 126 delegatów.