Pobicie zakończone śmiercią 19-letniego Adriana, miało miejsce w grudniu 2005 roku. Chłopak został zaatakowany, gdy wyszedł z domu, pobity kijami i kilka razy pchnięty nożem. Zmarł w szpitalu. Był liderem grupy zwanej pretorianami, napastnicy należeli do subkultury skinów, ale wszyscy kibicowali tej samej drużynie piłkarskiej: Jagiellonii Białystok. W napaści wzięło udział czterech młodych ludzi, rówieśników Adriana. Trzej zostali ujęci niedługo po zdarzeniu, w ich procesie zapadły już prawomocne wyroki, odbywają kary od 13 do 25 lat więzienia. Jarosław O., którego proces rozpoczął się w środę, gdy dowiedział się, że jest poszukiwany, uciekł: najpierw do Warszawy, potem za granicę. Poszukiwany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, zatrzymany został dopiero na wiosnę tego roku we Francji. W marcu policja otrzymała bowiem informację o potencjalnym miejscu pobytu Jarosława O. od czytelnika policyjnego portalu o osobach poszukiwanych (poszukiwani.policja.pl), którą przekazano do Francji. 26 marca funkcjonariusze z Marsylii w jednym ze sklepów zatrzymali poszukiwanego. Okazało się, że od pewnego czasu pracował tam jako ochroniarz. W śledztwie mężczyzna odmówił składania wyjaśnień. Przed sądem zaprzeczył w środę, by należał do jakiejkolwiek grupy kibiców Jagiellonii, subkultury lub utożsamiał się z nią. Miałby o tym zaświadczać, jak mówił, fakt iż żaden z pozostałych skazanych w tej sprawie nie zna go bliżej. Jarosław O. przekonywał, że przypadkowo znalazł się w miejscu, gdzie napadnięto Adriana. Mówił, że wsiadł do samochodu na prośbę znajomego i wraz z czterema innymi osobami znalazł się pod domem chłopaka. Tam miał dopiero dowiedzieć się, że celem jest "danie nauczki" chłopakowi o imieniu Adrian za to, że ten wcześniej miał pobić kolegę i dziewczynę jednego z tych, z którymi przyjechał. Oskarżony opisywał, że w czasie napaści dwa razy kopnął leżącego na ziemi chłopaka. Mówił też, że gdy w ręce jednego ze współuczestników pobicia zobaczył nóż, przestraszył się i uciekł do samochodu. Pytany potem przez obrońców i sąd przyznał, że napadniętego chłopaka nie znał. - Byłem zszokowany, przestraszyłem się, gdy został wyciągnięty nóż. Nie godziłem się z tym, ta sytuacja przerosła moją wyobraźnię - mówił Jarosław O. Jego zdaniem "stała się wielka tragedia, gdyż zginął człowiek" i że "wszystko to była głupota". Prokuratura oskarżyła go o współudział w zabójstwie, działanie "wspólnie i w porozumieniu" z trzema innymi osobami, przy użyciu m.in. pałek i noża. Grozi mu do 25 lat więzienia. Oskarżycielami w procesie są rodzice zamordowanego Adriana. Podkreślają, że proces oznacza dla nich kolejne przypominanie tragedii i kolejne przeżycia. Sąd rozpoczął przesłuchania świadków. Na kolejnych rozprawach mają zeznawać m.in. już skazani uczestnicy napaści sprzed 5 lat.