Funkcjonariusze po raz kolejny przestrzegają przed takimi transakcjami, bo chwyt na "złote pensy" już od kilku lat jest wykorzystywany do oszustw, przeważnie na szkodę starszych osób. Jak poinformowała w środę policja, tym razem poszkodowany został 71-letni białostoczanin. Gdy wyszedł z banku po pobraniu kilku tysięcy dolarów, na ulicy zaczepił go mężczyzna. Według relacji poszkodowanego, mówił po białorusku i prosił o wskazanie miejsca, gdzie mógłby sprzedać złoto. Chodziło o monety w takim kolorze. Wtedy podszedł do nich inny mężczyzna (policja przypomina, że to typowy chwyt oszustów, bo obaj ze sobą współpracują) i okazał duże zainteresowanie monetami. Kupił dziesięć, płacąc 10 tys. zł. Po kilku minutach (bo rozmowa trwała) wrócił z zaświadczeniem, że sprzedał je u złotnika o połowę drożej. Wtedy staruszek zainteresował się kupnem 50 takich monet. Wrócił więc do banku po więcej pieniędzy. Dostał monety, a równowartość 44 tys. zł przekazał oferentowi. Umówił się z nim, że sprawdzi pensówki u złotnika. Okazały się fałszywkami, ale obaj oszuści zniknęli. Szuka ich policja.