Białostocki sąd złagodził karę tylko jednemu ze skazanych, z 8 lat pozbawienia wolności do 4, uznając że brał on udział jedynie we fragmencie porwania. W pozostałych przypadkach sąd nie dopatrzył się nowych okoliczności łagodzących. Porywacze byli wyjątkowo brutalni zarówno wobec swoich dorosłych ofiar jak i 17-letniego syna jednego z biznesmenów. Na chłopca napadli, gdy rano szedł do szkoły. Wrzucili go do bagażnika i wywieźli za miasto do drewnianej budki. Chłopak był jednak sprytniejszy. Poprosił o poluzowanie kajdanek, a gdy został sam, zdjął je i uciekł przez okno. Pozostałe ofiary nie miały tyle szczęścia. Biznesmenów przetrzymywano w nieludzkich warunkach, straszono ich obcięciem uszu, nosa, byli głodzeni i na siłę pojeni alkoholem. Przystawiano im pistolety do głów i strzelano w ich stronę. Dyrektor warmińsko-mazurskiego biura na rzecz bezpieczeństwa, Jerzy Samociuk, z wyroku sądu był zadowolony: "Wyroki były surowe, natomiast były współmierne do stopnia przewinienia i do kwalifikacji czynu. Pozostaje tylko nadzieja, że ten wyrok będzie ostrzeżeniem dla potencjalnych porywaczy".