Oskarżono go o to, że w styczniu 2012 roku, wspólnie z inną osobą, zawiadomił dyżurnego straży pożarnej w Bytomiu o ogniu w jednym z tamtejszych bloków. Strażacy wyjechali do pożaru, którego w rzeczywistości nie było. Sprawcy używali internetowego połączenia telefonicznego i choć podali fikcyjną tożsamość, zostali namierzeni przez policję. Sąd Rejonowy w Białymstoku, jako sąd pierwszej instancji, skazał młodego łapianina za ten fałszywy alarm na rok więzienia w zawieszeniu. Skazany odwołał się, ale - nieoczekiwanie - jednak wycofał swoją apelację, wobec tego białostocki sąd okręgowy w czwartek umorzył postępowanie odwoławcze. Tym samym wyrok uprawomocnił się. Kilka miesięcy temu ten sam mężczyzna został skazany za podobny alarm bombowy na dworcu PKP w Poznaniu, wywołany tej samej nocy co zdarzenie z Bytomia. Tam także groźba została potraktowana poważnie - wstrzymano ruch pociągów, ewakuowano podróżnych i pracowników, a cały obiekt został przeszukany. Pierwszy z oskarżonych w tamtej sprawie dobrowolnie poddał się karze 2,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat, karze grzywny i dozoru kuratora. Jego kolega przed sądem zmienił jednak zdanie, uznając karę proponowaną przez prokuratora za zbyt wysoką, dlatego w jego przypadku odbył się proces. Ostatecznie w jego sprawie zapadł prawomocnie wyrok dwóch lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Zgodnie z kodeksem karnym, fałszywy alarm jest uznawany za poważne przestępstwo. Grozi za to od 6 miesięcy do lat 8 więzienia.