Uchylił tym samym wyrok 25 lat więzienia, orzeczony przez suwalski sąd we wrześniu ubiegłego roku. Jak uzasadniał sąd odwoławczy, wyrok został uchylony z powodu licznych uchybień w procedurze popełnionych przez sąd pierwszej instancji, które mogły mieć wpływ na orzeczenie. Sąd w Suwałkach orzekał w tej sprawie po raz drugi, po tym jak Sąd Najwyższy uchylił pierwszy wyrok (również 25 lat więzienia) i nakazał ponownie przeprowadzić proces Przemysława R. Proces miał szereg uchybień SN zrobił to, bo Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z konstytucją i uchylił przepis artykuł Kodeksu karnego, na podstawie którego R. został skazany. W ubiegłym roku suwalski sąd przeprowadził ponowny proces, ale swoich ustaleń co do sprawstwa i winy tego oskarżonego nie zmienił, nie zmienił również wysokości kary. Uchylając to orzeczenie, sąd apelacyjny zgodził się z odwołaniem prokuratury, w ocenie której ponowny proces w Suwałkach miał szereg uchybień. Sąd Okręgowy w Suwałkach powinien był stosować przepisy dotyczące postępowania przed sądem pierwszej instancji, a nie procedował zgodnie z tymi przepisami - uzasadniał sąd apelacyjny. I wyjaśniał, że formalnie powinien być otwarty przewód sądowy, odebrane dane od oskarżonego, odczytany akt oskarżenia, a potem oskarżony pouczony o przysługujących mu prawach. Nie było też wyjaśnień oskarżonego ani formalnego zamknięcia przewodu sądowego. - W zasadzie to całe postępowanie dowodowe ograniczyło się do ujawnienia dowodów wcześniej przeprowadzonych. Sąd nawet nie przeprowadził żadnych nowych dowodów, które mogłyby mieć znaczenie przy ocenie, jaka kara powinna być wymierzona oskarżonemu - mówił sędzia Janusz Sulima. Dodał, że w tej sytuacji "nie sposób nie uznać", że popełnione przez suwalski sąd uchybienia nie mogły mieć wpływu na treść wyroku. Mateusz zmarł wskutek doznanych obrażeń 17-letni Mateusz zaginął jesienią 2005 roku w Suwałkach, jego zwłoki znaleziono dopiero na początku kwietnia następnego roku. Ciało było w stanie rozkładu i dopiero badania DNA potwierdziły tożsamość ofiary. O zbrodnię oskarżono Przemysława R. i jego kolegę Kamila L. Ten drugi jest już prawomocnie skazany na 8 lat więzienia. Według prokuratury wspólnie z innymi, nieustalonymi sprawcami, porwali oni chłopaka w Suwałkach i wywieźli za miasto (z domu wywabił go L. - przyp. red.). Tam bili Mateusza kijem baseballowym i młotkiem. Potem zostawili półnagiego w zagajniku na mrozie. W wyniku obrażeń chłopak zmarł. Za motyw prokuratura przyjęła zemstę, bo Mateusz zeznawał przeciwko R. i jego bratu w procesie, w którym byli oskarżeni o handel narkotykami. Po tym procesie, pod adresem Mateusza wielokrotnie padały groźby. Chłopak nie wychodził z domu i nie chodził do szkoły. Jego matka wielokrotnie powiadamiała policję o groźbach, ale ta zlekceważyła sprawę.