Skazani to młodzi mieszkańcy Suwałk. Sąd zgodził się na podawanie ich danych. Sąd apelacyjny zmienił wyroki sądu pierwszej instancji, choć w przypadku Przemysława Rusanowskiego kara łączna, 25 lat więzienia, została utrzymana. Wobec drugiego z oskarżonych, Kamila Laudy - sąd zmienił karę z 15 lat na 8 lat więzienia. Wyrok jest prawomocny. Prokuratura oraz matka zamordowanego chłopaka, w procesie występująca jako oskarżyciel posiłkowy, domagali się surowszych kar: dożywocia i 25 lat więzienia. Obrońcy - uniewinnienia, zmiany kwalifikacji prawnej czynów lub uchylenia wyroku i zwrotu sprawy sądowi pierwszej instancji. Na rozprawę odwoławczą doprowadzony został przez policję tylko Przemysław Rusanowski. W swoim ostatnim słowie przed ogłoszeniem wyroku powiedział, że nie ma nic wspólnego ze zbrodnią. - Nie mam możliwości obrony. Co bym nie mówił, nikt nie daje mi wiary - mówił. Mateusz zaginął jesienią 2005 roku, jego zwłoki znaleziono dopiero na początku kwietnia 2006 roku. Oskarżonym w tej sprawie zarzucono, że porwali chłopaka w Suwałkach i wywieźli za miasto (z domu wywabił go Lauda), gdzie Rusanowski z innymi, nie ustalonymi sprawcami, bili go kijem bejsbolowym i młotkiem. Potem zostawili go półnagiego w zagajniku na mrozie. W wyniku obrażeń chłopak zmarł. Za motyw prokuratura przyjęła zemstę, bo Mateusz zeznawał przeciwko Rusanowskiemu i jego bratu w procesie, w którym byli oskarżonymi o handel narkotykami. Po procesie pod adresem Mateusza wielokrotnie padały groźby. Chłopak nie wychodził z domu i nie chodził do szkoły. Cały czas miał problemy z narkotykami. Skazując Rusanowskiego na 25 lat więzienia sąd przyjął, że doszło do zbrodni, ale z zamiarem ewentualnym. Jak mówił uzasadniając wyrok sędzia Jacek Dunikowski, ustalone okoliczności sprawy (m.in. na podstawie opinii medycznych z sekcji zwłok) nie dawały podstaw do przyjęcia zamiaru bezpośredniego. Ale - jak zaznaczył sąd - nie oznacza to, że Rusanowskiemu można przypisać jedynie pobicie ze skutkiem śmiertelnym, jak sugerowała obrona. Sędzia powołał się na orzecznictwo tłumacząc, że biorąc pod uwagę okoliczności (np. liczbę zadanych ciosów, pozostawienie pobitego bez pomocy) można przyjąć popełnienie zabójstwa z zamiarem ewentualnym. - Nie ma przeszkód do przyjęcia kwalifikowanej zbrodni zabójstwa, z przyjęciem zamiaru ewentualnego - dodał Dunikowski. Mówiąc o wysokości kary dla Rusanowskiego wyjaśnił, że w tym wypadku ustawodawca przewidział tylko możliwe dwie kary: 25 lat więzienia lub dożywocie. Sędzia wyjaśnił, że choć czyn jest najcięższą zbrodnią, to jednak - i tu oparł się także m.in. na opinii biegłych - oskarżony cieszył się pozytywną opinią w środowisku. Choć miał sprawy kryminalne za narkotyki, ma pozytywną opinię w zakładzie karnym. Sąd ocenił, że może on poddać się resocjalizacji. W przypadku Kamila Laudy sędzia tłumaczył, że dowody nie wskazują, iż ten miał świadomość, że dojdzie do zabójstwa. Spodziewał się za to - podkreślał - pobicia Mateusza, by zmusić go do zmiany zeznań. Jak mówił sędzia, Lauda pomógł (wywabić ofiarę z domu - red.), by przypodobać się Rusanowskiemu, wobec którego miał dług za narkotyki. - Sprzedał swojego kolegę za 60 zł po to, by przypodobać się oskarżonemu Rusanowskiemu -dodał sędzia. Przyznał jednak, że tylko dzięki zeznaniom Laudy udało się ustalić przynajmniej jednego ze sprawców.