Od Krzysztofa H., oskarżonego o oszustwo w latach 1998-2001 kilkudziesięciu firm na ponad 2,8 mln zł, zasądzono też zwrot ponad 2 mln zł należności za pobrany towar, niewypłaconych ponad 20 firmom, których pozwy uwzględnił sąd. Prokurator domagał się dla Krzysztofa H. kary 3 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności. Chodziło o kolportaż wydawnictw, głównie prasy (w zarzutach są też inne towary), które prezes "Gońca Podlaskiego" otrzymywał z odroczonym terminem płatności, a za które nie zapłacił. Według prokuratury, Krzysztof H. robił to wiedząc, iż jego firma nie ma zdolności płatniczej i możliwości regulowania należności. Dwa zarzuty postawione Krzysztofowi H. dotyczyły też uporczywego łamania praw pracowniczych dwóch osób zatrudnionych w "Gońcu Podlaskim". W uzasadnieniu wyroku sędzia Jan Sidoruk podkreślił, że tylko zawieszenie kary więzienia daje realną szansę na to, że oskarżony odda - dzięki własnej pracy zarobkowej - pokrzywdzonym chociaż część zasądzonej przez sąd kwoty. Sidoruk przypomniał też zeznania świadków, w tym osób pokrzywdzonych, w których powoływać się mieli na osobistą uczciwość oskarżonego. W mowie końcowej obrońca oskarżonego Leszek Kudrycki podnosił, że jego zdaniem, oskarżony nie dopuścił się oszustwa finansowego, tylko doprowadził spółkę do "klasycznego bankructwa". Jako okoliczności, które przyczyniły się do trudnej sytuacji finansowej "Gońca Podlaskiego" Kudrycki wymienił m.in. sprzedaż "Gońcowi" przez wydawców prasy bez prawa zwrotu, niemożność narzucenia na kolportowane towary większej marży, mimo wzrostu kosztów działalności firmy oraz zdominowanie rynku przez inne przedsiębiorstwa kolporterskie. Gdy firma, która w swoim najlepszym okresie zatrudniała około stu osób i dostarczała prasę do ponad tysiąca punktów, chyliła się ku upadkowi, właściciel "Gońca Podlaskiego" wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Śledztwo udało się zakończyć dopiero, gdy został zatrzymany. Był już wtedy poszukiwany przez Interpol, któremu udało się ustalić miejce podbytu Krzysztofa H. Wcześniej jednak, od 2002 roku śledztwo w jego sprawie było zawieszone, bo trwały poszukiwania właściciela firmy. Przed sądem oskarżony nie przyznał się do zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia. Nie zakwestionował kwot określonych w akcie oskarżenia. Podkreślał, że mimo dobrej pozycji firmy, przynosiła ona straty. Sytuacja taka spowodowana była, według Krzysztofa H., m.in. niską marżą za sprzedaż prasy. W śledztwie mówił, że problemy wynikały też z tego, że na rynku działała inna, konkurencyjna firma kolporterska, rozwijająca ogólnopolską sieć dystrybucji.