Do wypadku doszło w maju na festynie rodzinnym w Bohonikach k. Sokółki. Land rover Straży Granicznej był jedną z atrakcji imprezy. Kierowca SG zabrał na przejażdżkę grupę dzieci. Na zakręcie auto wypadło z drogi i dachowało. Obrażenia odniosło jedenaścioro dzieci i jedna osoba dorosła. Dwie nastoletnie dziewczynki z najpoważniejszymi obrażeniami (m.in. głowy) musiały zostać w szpitalu na kilka dni, pozostałe osoby, po opatrzeniu urazów, jeszcze tego samego dnia wyszły ze szpitali. Biorąc pod uwagę opinię biegłego, który ocenił, że kierowca jechał za szybko (dopuszczalna była prędkość 40 km/h, według biegłego - auto jechało 88 km/h), prokuratura postawiła pogranicznikowi zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej zdrowiu wielu osób. Podejrzany nie przyznał się do zarzutów, w śledztwie odmówił składania wyjaśnień. W piątek przed sądem w Sokółce oskarżony i jego obrońca podtrzymali swój wniosek o postępowanie mediacyjne z poszkodowanymi, a sąd ten wniosek uwzględnił. Na mediację zgodzili się obecni w sądzie pokrzywdzeni i ustawowi przedstawiciele małoletnich. Nie było jednej osoby; ma ona na piśmie wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie. Mediator ma miesiąc na przeprowadzenie mediacji. Jeśli oskarżony i pokrzywdzeni dojdą do porozumienia co do formy zadośćuczynienia czy rekompensaty krzywdy, której doznały osoby poszkodowane w wypadku, jej wynik może mieć wpływ na wyrok w tej sprawie. W czasie postępowania mediacyjnego będzie wiadomo, czego obie strony oczekują w tym zakresie. Po zakończeniu mediacji, sąd wyznaczy termin pierwszej rozprawy.