W styczniu Sąd Rejonowy w Sokółce (woj. podlaskie), do którego trafił akt oskarżenia dotyczący tego wypadku, przed rozpoczęciem procesu skierował sprawę do postępowania mediacyjnego. Taki wniosek złożył oskarżony i jego obrońca. Jak poinformował rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Białymstoku sędzia Przemysław Wasilewski, mediacja została zakończona przygotowaniem propozycji ugód ze wszystkimi poszkodowanymi (w przypadku dzieci - ich przedstawicielami ustawowymi). Jak dodała obrońca funkcjonariusza SG, mec. Halina Jadeszko-Wysocka, są to przede wszystkim zobowiązania do przeproszenia pokrzywdzonych, ale w kilku przypadkach również wnioski o wypłatę zadośćuczynienia. Po zakończeniu mediacji, akta sprawy wróciły do sądu, proces w Sokółce ma się rozpocząć w połowie kwietnia. Jak wyjaśnił sędzia Wasilewski, ugody zawarte przed mediatorem obowiązują, sąd ich nie zatwierdza. Zgodnie jednak z przepisami kodeksu postępowania karnego przy wymiarze kary sąd bierze pod uwagę "pozytywne wyniki przeprowadzonej mediacji albo ugodę pomiędzy nimi (stronami) osiągniętą". Do wypadku doszło w maju 2011 roku, na festynie rodzinnym w Bohonikach koło Sokółki. Land rover Straży Granicznej był jedną z atrakcji imprezy. Kierowca SG zabrał na przejażdżkę grupę dzieci. Na zakręcie auto wypadło z drogi i dachowało. Obrażenia odniosło 11 dzieci i jedna osoba dorosła. Dwie nastoletnie dziewczynki z najpoważniejszymi obrażeniami (m.in. głowy) musiały przebywać w szpitalu przez kilka dni, pozostałe osoby, po opatrzeniu urazów, jeszcze tego samego dnia wyszły ze szpitali. Biorąc pod uwagę opinię biegłego, który ocenił, że kierowca jechał za szybko (dopuszczalna była prędkość 40 km/h, według biegłego - auto jechało 88 km/h), prokuratura postawiła pogranicznikowi zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej zdrowiu wielu osób. Podejrzany nie przyznał się do zarzutów, w śledztwie odmówił składania wyjaśnień.