Przed białostockim sądem rejonowym toczy się proces kardiochirurga z miejscowego szpitala klinicznego Tomasza H., oskarżono o przyjęcie w 2005 roku 5 tys. zł tzw. łapówki kontrolowanej. Świadkiem jest konkubina mężczyzny, który w akcji policyjnej odegrał rolę pacjenta. Kobieta mówiła w poniedziałek przed sądem, że sprawa wyszła na jaw, bo jej konkubent nie otrzymał zapłaty w umówionej kwocie i o prowokacji zawiadomił media. - Doktor S. nie był w stosunku do mego konkubenta w porządku - powiedziała i wyjaśniła, że chodziło o zapłatę za udział w policyjnej prowokacji. Kobieta była pytana przez sąd o przebieg tej akcji, m.in. o to, czy i ile o niej wiedziała. Była ona bowiem w gabinecie kardiochirurga przy pierwszej części rozmowy z nim, potem wyszła na korytarz i samego wręczania łapówki nie widziała. Zeznała, że Wojciech S. nie był zadowolony z tego, że koperta z 5 tys. zł nie została kardiochirurgowi wręczona do ręki, ale zostawiona na stole w jego gabinecie. Zrobiła to kobieta, która w akcji odegrała rolę córki pacjenta. Proces przed białostockim sądem rejonowym toczy się od wielu miesięcy. Kardiochirurga z miejscowego szpitala klinicznego - Tomasza H., oskarżono o przyjęcie w 2005 roku 5 tys. zł tzw. łapówki kontrolowanej. Równolegle w Krakowie prowadzone jest śledztwo, dotyczące okoliczności wręczenia tej łapówki, w którym inny lekarz Wojciech S. jest jednym z podejrzanych jako inspirator prowokacji. Białostocki sąd przesłuchuje w poniedziałek także policjantów, którzy brali udział w akcji sprzed ponad dwóch lat. Częściowo to zeznania utajnione, bo dotyczące śledztwa prowadzonego w Krakowie. Kardiochirurg Tomasz H. do zarzutu przyjęcia łapówki od początku się nie przyznaje, a jego adwokaci próbują dowieść, że miała miejsce prowokacja motywowana chęcią zemsty jednego lekarza na drugim. Przed sądem Tomasz H. zeznał na początku procesu, że nie wiedział, co było w kopercie zostawionej w jego gabinecie - policjanci znaleźli ją w szufladzie lekarskiego biurka. Postępowaniem inspiratora prowokacji - doktora Wojciecha S. - zajmuje się nie tylko krakowska prokuratura (podejrzani w tym śledztwie są również policjanci), ale i Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Białymstoku. Gdy Tomasz H. w czerwcu 2005 roku został zatrzymany pod zarzutem przyjęcia łapówki (i wówczas na dwa miesiące aresztowany - red.), był kierownikiem kliniki kardiochirurgii Akademii Medycznej w Białymstoku. Obecnie pracuje tam nadal, niedawno wrócił na stanowisko kierownicze.