W piątek dotychczasowy zarząd klubu poddał się do dymisji. Teraz osobę, która tymczasowo będzie kierowała Łomżyńskim Klubem Sportowym ma wskazać sąd. Nawet jeśli nastąpi to już po niedzieli, to - zdaniem wielu - będzie to za późno. ŁKS nie ma bowiem nie tylko zarządu, ale także trenera, piłkarzy i (nawet) planu tegorocznego budżetu. Ma za to duże - według naszych informacji przekraczające pół miliona złotych - długi. Wśród osób, które domagają się pieniędzy od klubu jest m.in. były szkoleniowiec ŁKS-u Jan Makowiecki. Żąda on ponad 50 tys zł. We wtorek Prezydent Łomży przesłał do łomżyńskiego sądu wniosek w sprawie powołania kuratora w ŁKS-ie Łomża. Choć w tym wniosku, zgodnie z prawem mógł wskazać osobę, którą widziałby na tym stanowisku, jego wniosek żadnych nazwisk nie zawiera. Zgodnie z prawem wskazany przez sąd kurator jest obowiązany do zwołania w okresie nie dłuższym niż 6 miesięcy walnego zebrania członków (zebrania delegatów) stowarzyszenia w celu wyboru zarządu. Do czasu wyboru zarządu, kurator reprezentuje stowarzyszenie w sprawach majątkowych wymagających bieżącego załatwienia. Choć zapewne większość kibiców liczy, że pierwszą rzeczą jaką zrobi kurator będzie zatrudnienie nowego trenera, piłkarzy i dopełnienie formalności związanych z przystąpieniem klubu do rozgrywek - choćby zdobycie zezwoleń na organizację imprezy masowej jaką są mecze piłkarskie, to jednak najprawdopodobniej zacznie od podliczenia długów klubu i załatwienia piętrzących spraw spornych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zobowiązania klubu przekraczają już 500 tysięcy złotych. Składają się na to nie tylko niewypłacone pensje piłkarzom i pochodne (takie jak ZUS). Wśród wierzycieli ŁKS-u jawi się także były trener Jan Makowiecki. Szkoleniowiec, który prowadził drużynę Łomży przez raptem trzy i pół miesiąca (od maja 2007 roku do połowy sierpnia 2007r), a pod jego okiem ŁKS siedmiokrotnie doznawał porażki, trzy razy remisował i tylko dwukrotnie wygrywał swe mecze, domaga się wypłaty około 55 tysięcy złotych.