- W związku z pożarem stacji dostarczamy prąd dla mieszkańców poprzez inne źródła - dodał Piekarski. Rano doszło do pożaru jednej z czterech dużych rozdzielni prądu w Suwałkach. Przyczyny pożaru nie są na razie znane. Energetycy będą badać to w momencie, kiedy będą mogli wejść do budynku rozdzielni prądu. Jak informuje straż pożarna, w budynku nadal jest duże stężenie dwutlenku węgla. Obiekt jest wietrzony i dopiero kiedy stężenie CO2 zmaleje, budynek, w którym znajduje się stacja, zostanie przekazany energetykom. Według straży pożarnej, ok. godz. 9 rano zapaliła się mniejsza stacja transformatorowa w Suwałkach. Potem w ogniu stanęła rozdzielnia o mocy 110 kV. W budynku paliły się kable, było ogromne zadymienie. Rozdzielnię gasiły dwa zastępy straży pożarnej. Bez prądu przez kilka godzin była duża część miasta. Według rzecznika Zakładu Energetycznego w Białymstoku, bez prądu było 10 tys. odbiorców. Z szacunkowych wyliczeń wynika, że mogło chodzić o 30-40 tys. mieszkańców Suwałk. Także Szpital Wojewódzki w Suwałkach musiał korzystać przez jakiś czas z agregatów prądotwórczych. Trafostacja jest bezobsługowa, zatem pożar nie zagrażał bezpośrednio ludziom.