Akt oskarżenia został przesłany do Sądu Rejonowego w Białymstoku - poinformował PAP we wtorek rzecznik prasowy olsztyńskiej prokuratury Zbigniew Czerwiński. Dodał, że w sumie wicewojewodzie Dzierzgowskiemu (zgadza się na podawanie swoich danych w mediach) postawiono trzynaście zarzutów. Jak podawała prokuratura, jeszcze w grudniu 2013 roku, gdy zarzuty były stawiane, część z nich dotyczy złożenia "nierzetelnych pisemnych dokumentów co do ilości i wysokości posiadanych zobowiązań wobec banków", w celu uzyskania z innych banków kredytów i pożyczek w latach 2007-2011, w wysokości od 35 tys. zł do 170 tys. zł. Pozostałe, to zarzuty podawania nieprawdy (w okresie luty 2008 - marzec 2013) w sumie w dziewięciu oświadczeniach o stanie majątkowym, składanych w związku z pełnieniem funkcji wicewojewody podlaskiego poprzez "zatajenie w tych oświadczeniach posiadanych zobowiązań pieniężnych o wartości powyżej 10 tys. zł, w postaci kredytów i innych zobowiązań". Podstawą wszczęcia śledztwa w tej sprawie, co miało miejsce w połowie ubiegłego roku, było zawiadomienie złożone przez CBA, po analizie oświadczeń majątkowych wicewojewody. Na początku czerwca 2013 roku zawiadomienie Biura trafiło do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Ta wyłączyła się jednak z prowadzenia sprawy motywując to tym, iż jej prokuratorzy w swej pracy współpracują z administracją samorządową i rządową, w tym z urzędem wojewódzkim w Białymstoku. Chodziło o to, by nie można było im w tej sytuacji zarzucić braku bezstronności, gdyby mieli prowadzić sprawę dotyczącą wicewojewody. Dlatego decyzją białostockiej prokuratury apelacyjnej zawiadomienie trafiło do Olsztyna. W śledztwie wicewojewoda składał wyjaśnienia - jak dodał prokurator Czerwiński - "obszernie potwierdzając ustalone fakty, natomiast zanegował swoje zawinienie". W przesłanym PAP we wtorek stanowisku wicewojewoda Wojciech Dzierzgowski, który jest też prezesem PSL w regionie, napisał, że w śledztwie złożył wnioski m.in. o uwzględnienie przez prokuraturę, iż wszystkie zobowiązania wymienione w przedstawionych mu zarzutach zostały już spłacone zgodnie z zawartymi umowami. "I w mojej ocenie, nikt z tego tytułu nie doznał żadnej szkody" - oświadczył wicewojewoda. Przywołał też zapisy Kodeksu karnego, m.in. artykuł mówiący o tym, iż nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionej nieświadomości jego bezprawności. I przypomniał, że gdy składał wyjaśnienia mówił, że fakty opisane w zarzutach "mogły mieć miejsce", ale że nie miał świadomości popełnienia przestępstwa. - Prosiłem o umorzenie wszczętego postępowania, jednak moja prośba nie została uwzględniona. Nadal czuję się i jestem niewinny - dodał wicewojewoda. - W tej sytuacji wojewoda podlaski oczekuje wyjaśnień od wicewojewody. Jest on reprezentantem Polskiego Stronnictwa Ludowego, czekamy więc na reakcję koalicjanta - powiedziała PAP Joanna Pilcicka, rzeczniczka wojewody podlaskiego Andrzeja Meyera (PO).