Poinformował o tym we wtorek rzecznik prasowy białostockiej prokuratury Adam Kozub. Wiadomo, że są to trzy zarzuty, obejmujące zdarzenia z 2006, 2007 i 2009 roku, i mają one związek z wykorzystywaniem pieniędzy z unijnych funduszy pomocowych. Po postawieniu zarzutów prokuratura nie zastosowała żadnych środków zapobiegawczych wobec podejrzanego pracownika Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku. Żadnych innych szczegółów śledczy nie ujawniają. Śledztwo jest przedłużone do połowy sierpnia. Śledztwo zostało wszczęte dwa lata temu, na podstawie materiałów zebranych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jak powiedział rzecznik CBA Jacek Dobrzyński, Biuro w sposób operacyjny uzyskało informacje na ten temat, po sprawdzeniu okazało się, że jest "uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa". CBA nie wyklucza, iż w śledztwie będą kolejni podejrzani. Biuro zaznacza jednak, że sprawa nie ma związku z innymi śledztwami dotyczącymi Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku. Jedno prowadzi białostocka prokuratura okręgowa, nikomu nie postawiono w nim zarzutów. W drugim, prowadzonym w Olsztynie, podejrzanych jest pięć osób, m.in. marszałek województwa podlaskiego Jarosław Dworzański. Tu zarzuty dotyczą głównie tzw. przestępstw urzędniczych.