Piątek to dwunasty dzień, w którym grupa obstawionych paczkami, torbami i pakunkami osób koczuje po stronie białoruskiej przy granicy z Polską w pobliżu miejscowości Usnarz Górny na Podlasiu. Imigranci rozstawili kilka namiotów, mają nowe maseczki. Są pilnowani przez funkcjonariuszy dwóch państw - Białorusi i Polski. Uchodźcy między dwoma kordonami wojska i SG Grupa liczy 32 obywateli Afganistanu, są w niej cztery kobiety i 15-letnia dziewczyna. Kilkunastu młodych mężczyzn w piątek rano leżało w grubych śpiworach. Wielu z nich jeszcze spało. Część z nich miała nowe - nie noszące śladów zużycia - maseczki. Mężczyźni mają rozstawionych kilka namiotów. Do palenia ognisk używają gałęzi ściętych w pobliżu.Grupa uchodźców znajduje się między dwoma szczelnie ustawionymi kordonami wojska i pograniczników. Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradza im drogę białoruskie służby. Część z około dwudziestu mundurowych ma kaski na głowach, kamizelki, wyposażeni są także w pałki. Inni uzbrojeni są w pistolety automatyczne. Granica polsko-białoruska. Premier: Polska nie ulegnie szantażowi reżimu Łukaszenki 900 żołnierzy zagradza drogę uchodźcom Przejście na polską stronę zagradzają im żołnierze Wojska Polskiego i funkcjonariusze Straży Granicznej. Wojskowi są w hełmach na głowach, kamizelkach taktycznych, a niektórzy mają pistolety maszynowe. Według szefa MON Mariusza Błaszczaka granicę polsko-białoruską patroluje obecnie 900 żołnierzy. Polscy pogranicznicy mają broń krótką. Polakom towarzyszy wojskowy samochód ciężarowy i bus. Podlaski Oddział Straży Granicznej nie komentuje sprawy grupy koczującej w Usnarzu Górnym. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, pytany w środę o doniesienia w tej sprawie, podkreślał, że nikt nie koczuje po polskiej stronie granicy, a sytuacja po białoruskiej stronie to konsekwencja celowych działań prezydenta Białorusi. Uchodźcy na granicy. Przyjechali dziennikarze i politycy Za polskim kordonem gromadzi się coraz więcej dziennikarzy i fotoreporterów. Są wozy transmisyjne głównych stacji telewizyjnych i radiowych. - Jeszcze do niedawna nikt nie wiedział o naszej wsi. Teraz stała się głośna. Chyba dzięki temu, że zjechało się tylu dziennikarzy i byli posłowie, w nocy nie wyłączyli nam światła - mówi jedna z mieszkanek Usnarza. Kobieta wyjaśniła, że od kilkunastu lat na noc wyłączane są latarnie uliczne. - Wyłączają, żeby oszczędzić na prądzie - dodała. Usnarz Górny to niewielka wioska leżąca za Krynkami, tuż przy granicy Białorusią. Obok przydrożnego krzyża, który stoi na początku wsi, kończy się zasięg polskich sieci komórkowych i asfalt. Zaczyna się szutrowa droga, która następnie przechodzi w nawierzchnię z "kocich łbów". We wsi znajduje się wiele opuszczonych drewnianych chałup. - Panie, jakby ci uchodźcy weszli do naszej wsi i zobaczyli, jak my tu skromnie żyjemy, to może by wrócili do siebie - powiedział jeden z gospodarzy.Miejscowi przyznają, że zielona granica jeszcze kilkanaście lat temu była drogą przemytu. - Przenosili tędy wódkę, papierosy, a od czasu do czasu przechodziło kilka osób, ale zawsze ich wyłapywała nasza Straż Graniczna - powiedział starszy mężczyzna. MON: W razie potrzeby więcej wojska na granicy Zwiększony napływ nielegalnych imigrantów przedostających się do Polski z Białorusi to skutek przyjęcia na Litwie nowych przepisów, które umożliwiają jej służbom granicznym odsyłanie migrantów na Białoruś. Grupy uchodźców z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów, które próbowały przedostać się na Litwę, skierowały się na granicę z Łotwą i Polską. Również Łotwa podjęła decyzję o odsyłaniu migrantów i wprowadziła na granicy stan sytuacji wyjątkowej. W czwartek szefowa litewskiego MSW Agne Bilotaite, po ponad dwóch tygodniach stosowania taktyki zawracania migrantów, poinformowała, że sytuacja się stabilizuje. Szacuje się, że od tego czasu nie wpuszczono na Litwę ponad 1,5 tys. osób.Litwa zarzuciła Białorusi prowadzenie "wojny hybrydowej". Granica polsko-białoruska. Migranci koczują w Usnarzu. Premier: Wpuszczenie ich nie jest rozwiązaniemZ kolei premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do problemu osób, które nielegalnie próbują wejść na terytorium Polski ze wschodu napisał: "Polska musi chronić swoją granicę i dbać o suwerenność naszego terytorium. I to właśnie robi polski rząd. Bardzo szczerze współczuję uchodźcom, którzy znaleźli się w niezwykle trudnej sytuacji, ale należy wyraźnie zaznaczyć, że są oni politycznym instrumentem i narzędziem w ręku białoruskiego reżimu Łukaszenki" - podkreślił szef rządu. Szef MON Mariusz Błaszczak napisał w piątek na Twitterze, że "W razie potrzeby jesteśmy w stanie natychmiast zwiększyć zaangażowanie". Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granice. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. Dotychczas funkcjonariusze odnotowali ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia granicy, z czego około 1350 próbom pogranicznicy zapobiegli.