Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Oskarżeni mają 25-29 lat, częściowo przyznają się do zarzutów. Na początku czerwca, w nocy, 17-latek narodowości czeczeńskiej poinformował dyżurnego policji w Białymstoku, że czterech mężczyzn zaatakowało go i znieważyło w autobusie. Ani pasażerowie, ani kierowca nie zawiadomili o zdarzeniu policji oraz dyspozytora spółki komunikacyjnej, który ma bezpośrednią łączność z policją i strażą miejską. W poszukiwaniu sprawców pomógł miejski monitoring, dzięki czemu napastnicy zostali szybko zatrzymani. Jak podawała wówczas policja, byli nietrzeźwi. Ostatecznie trzem z nich postawiono zarzuty związane z rozbojem na tle narodowościowym. Jak się okazało, tej samej nocy jeden z nich pobił także 28-letniego mieszkańca miasta i za to również odpowie przed sądem. Po zatrzymaniu prokuratura wniosła o areszt dla trzech zatrzymanych, ale sąd nie zgodził się na to. Jednak dwa tygodnie później jeden z nich został aresztowany, po tym jak na lotnisku Krywlany w Białymstoku zaatakował kierowcę samochodu, pobił go i zmusił, by zawiózł go w żądane miejsce. Po napaści na młodego Czeczena prezydent Białegostoku zwrócił się do szefów miejskich spółek komunikacyjnych o większą uwagę na kwestie bezpieczeństwa w miejskiej komunikacji. Podkreślał, że ich pracownicy mają obowiązek reagować na każdy przejaw agresji. Według informacji uzyskanych wówczas przez PAP w spółce, kierowca autobusu, w którym zdarzenie miało miejsce, złożył wyjaśnienia, opisał zdarzenie oraz "został pouczony, jak ma się zachowywać".