Jak powiedział PAP rzecznik prasowy podlaskiej policji Jacek Dobrzyński, wśród ofiar jest dziewięcioro licealistów, siedem dziewcząt i dwóch chłopców. Pozostałe ofiary to kierowca TIR-a i dwaj kierowcy autokaru. Dotąd udało się zidentyfikować sześć ciał. Według innych źródeł zginęło nawet 14 osób. Co kilka godzin zmienia się informacja dotycząca liczby ofiar wypadku. Większość z nich to osoby, które zginęły w spalonym autobusie, stąd problemy z identyfikacją. Autokarem podróżowała grupa 57 uczniów klas trzecich jednego z białostockich liceów. Jechali na pielgrzymkę do Częstochowy. Ku przestrodze - zdjęcia z Jeżewa Nie jest jeszcze znana dokładna liczba rannych i ich stan. Prawdopodobnie jest to blisko 40 osób, które zostały przewiezione karetkami do pięciu szpitali: czterech w Białymstoku i jednego w Zambrowie. Najpoważniej ranna 18-latka ma rozległe oparzenia. Z miejsca wypadku została zabrana śmigłowcem, trafiła na stół operacyjny szpitala klinicznego w Białymstoku. Stamtąd po kilku godzinach pojechała do szpitala w Siemianowicach Śląskich, który specjalizuje się w leczeniu ciężkich poparzeń. Według dyrektora wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego w Białymstoku Ryszarda Wiśniewskiego, w tym i jeszcze dwóch przypadkach można mówić o stanie ciężkim rannych, pozostałe ocenił jako nie zagrażające życiu. Najwięcej rannych trafiło na chirurgiczną izbę przyjęć szpitala wojewódzkiego w Białymstoku. Niektórzy z przewiezionych do szpitali, po południu już je opuścili. Z licealistami, którym udało się cało wydostać z pojazdu, rozmawiał reporter RMF Paweł Świąder: Do wypadku doszło ok. godz. 7. w miejscowości Sikory Wojciechowięta. Autobus zderzył się czołowo z lawetą, która wiozła samochody i ciągnik siodłowy. W karambolu uczestniczył też bus. Po zderzeniu autokar stanął w płomieniach. Mimo akcji strażaków, spłonął doszczętnie. Jak powiedział rzecznik straży pożarnej, większość ofiar zdarzenia zginęła w pożarze, ale wszystko wskazuje na to, że wśród zabitych są także kierowcy innych aut uczestniczących w karambolu. Spalony autokar stanął w poprzek jezdni; do rowu zjechały uczestniczące także w wypadku bus oraz ciężarówka. - To szokujący widok. Wewnątrz pojazdów są zwęglone ciała ofiar, zabici leżą na drodze - relacjonował niedługo po tragedii z miejsca zdarzenia reporter RMF, Piotr Sadziński. Posłuchaj jego relacji: Policja ustala, z winy którego z kierowców doszło do czołowego zderzenia autobusu z lawetą. - Jedno jest pewne: oba samochody jechały bardzo szybko - powiedział reporterowi RMF nadkomisarz Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy policji wojewódzkiej w Białymstoku. Posłuchaj: Właściciel samochodu, który jechał za lawetą, twierdzi, że autobus wykonywał manewr wyprzedzania lub omijania i - mimo sygnałów dźwiękowych dawanych przez kierowcę tira nadjeżdżającego z naprzeciwka - auta zderzyły się czołowo. Na lawecie przewożono ciągnik siodłowy i samochód osobowy. Po zderzeniu, zsunęły się one z lawety. Na ciągnik wjechał z tyłu bus. Jedna z opiekunek, która jechała autobusem i po wypadku trafiła do szpitala w Zambrowie, nieco inaczej relacjonuje wydarzenie. Powiedziała dziennikarzowi Radia Białystok, że kierowca autobusu wyprzedzał jakiś samochód przed nim i w tym samym momencie taki manewr rozpoczął kierowca tira. Oba pojazdy znalazły się na środku jezdni i wtedy doszło do zderzenia czołowego. W związku z tragedią władze Białegostoku zaapelowały, by nie organizować w mieście imprez kulturalnych. W Białymstoku ogłoszono trzydniową żałobę. Na apel prezydenta miasta o oddawanie krwi odpowiedziały tłumy ludzi. Wciąż potrzebna jest jednak krew rzadkiej grupy 0 Rh minus. Chętne osoby mogą się zgłaszać do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku przy ul. Skłodowskiej. W Białymstoku utworzono sztab kryzysowy. Jego zadaniem jest ustalanie dokładnej liczby i nazwisk młodzieży jadącej pechowym autobusem. Młodzi ludzie mieli bowiem jechać do Częstochowy dwoma autokarami oraz pociągiem. Rodziny mogą dzwonić pod numery 0 86 274 30 03 i 0 85 677 21 23. Kondolencje i wyrazy współczucia rodzinom tragicznie zmarłych złożyli prezydenci: Polski Aleksander Kwaśniewski, Republiki Czeskiej Vaclav Klaus, Słowacji Ivan Gaszparovicz i Węgier Laszlo Solyom, którzy przebywali w Wiśle na szczycie Grupy Wyszehradzkiej. Także Ojciec Święty jednoczy się w żalu i w modlitwie z rodzinami ofiar - napisał w telegramie kondolencyjnym do metropolity białostockiego abp. Wojciecha Ziemby, w imieniu Benedykta XVI, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Angelo Sodano. "Rannym i poszkodowanym (papież) życzy szybkiego i pełnego powrotu do zdrowia. Zmarłym wyprasza wieczne odpoczywanie, a żyjącym z serca błogosławi" - napisał kard. Sodano. Tekst telegramu podała Katolicka Agencja Informacyjna. Kard. Sodano napisał, że papież Benedykt XVI, poinformowany o tragicznym wypadku, "w którym poniosły śmierć młode osoby zmierzające w pielgrzymce na Jasną Górę, wyraża swój ból i współczucie". "Ich pielgrzymkowy szlak w dramatyczny sposób stał się końcem ziemskiego pielgrzymowania, jednak ufność w miłosierdzie Boże każe nam wierzyć, że znalazło ono swój cel w chwale Przedwiecznego Ojca" - czytamy w telegramie. Wieczorem tysiące osób modliły się w Białymstoku we mszy świętej w intencji ofiar wypadku. Nabożeństwu w kościele Św. Rocha przewodniczył metropolita białostocki abp Wojciech Ziemba. Wzięła w nim udział przede wszystkim młodzież z białostockich szkół, nauczyciele oraz przedstawiciele władz miasta, województwa i instytucji oświatowych. Wiele osób nie zmieściło się w wypełnionym po brzegi kościele; stało na zewnątrz mimo padającego deszczu. Niektórzy zapalali znicze pod stojącym obok kościoła krzyżem. Modlono się w intencji ofiar wypadku, rannych, rodzin i bliskich poszkodowanych. Metropolita białostocki abp Wojciech Ziemba powiedział na początku mszy, że "dziś modlitwa jest może nawet bardziej potrzebna żyjącym niż zmarłym, a każde pytanie "dlaczego?" pozostanie bez odpowiedzi". W czasie przeznaczonym na homilię metropolita wspomniał Matkę Boską stojącą pod krzyżem umierającego Chrystusa, która o nic nie pytała, milczała wiedząc, że "są sprawy, których nie da się zawrzeć w słowach, pytaniach, skardze, ale trzeba otworzyć swoje serce". - My również stoimy pod krzyżem tragicznego wydarzenia - powiedział abp Ziemba. Prosił o rozważanie w ciszy tego co się stało. W kościele zapanowała kilkuminutowa cisza. Po mszy młodzież tłumnie przeszła pod budynek I LO, w którym uczyły się ofiary wypadku. Pod masztem z opuszczoną do połowy flagą zapalono setki zniczy, młodzież składała białe kwiaty. Odmówiono modlitwę. Znicze zapalane są także wzdłuż murów szkoły, ułożono z nich też krzyż. Jeden z młodych ludzi Karol Skrzymowski zostawił wśród zniczy swój wiersz poświęcony ofiarom tragedii. "Byli młodzi, ledwie 18 lat mieli, modlili się za przyszłość, w drodze do bastionu wiary, nie dojechali tam i niektórzy nie dojadą, tylko w internecie krąży, 11 uczniów, 2 kierowców, reszta ranna lub walczy o życie, nie wiemy kto jest kto, zwęglone ich ciała, anioł ich dusze do Boga zabrał". Wojtek, uczeń I klasy z I LO powiedział, że wszyscy przychodzą pod szkołę, bo łatwiej cierpieć razem. Dodał, że przyszedł choć sam nie znał uczniów, którzy zginęli. Na mszy św. a później przy budynku I LO była m.in. obecna podlaska kurator oświaty Zofia Trancygier-Koczuk. Powiedziała PAP, że kuratorium zaleciło szkołom w regionie żałobę, o którą już wcześniej zaapelował prezydent miasta. Szkoły nie będą organizować żadnych imprez rozrywkowych, same wybiorą natomiast w jaki sposób chcą uczcić ofiary tragedii. Dyrektorka I LO Grażyna Złocka Korzeniecka na zakończenie mszy dziękowała wszystkim za wciąż napływające wyrazy solidarności. Płacząc mówiła o uczniach, którzy zginęli, że "mieli swoje, cele, marzenia, przygotowywali się do matury, myśleli o studiach, jechali do Matki Bożej na Jasnej Górze prosić o łaski". List z wyrazami solidarności i zapewnienie o trwaniu w modlitwie w intencji ofiar, poszkodowanych i ich rodzin nadesłali m.in. biskupi z diecezji sąsiadujących z białostocką.