Brak współpracy pomiędzy służbami, brak empatii, nieprzestrzeganie prawa, złe rozpoznanie tego, co dobre dla dziecka, przedmiotowe traktowanie i nieuwzględnianie stanowisk dzieci - to główne zarzuty rzecznika wobec sądów i innych instytucji podejmujących decyzje w sprawie rodziny 16-letniego Sebastiana. W czwartek RPD przedstawił wyniki kontroli, którą przeprowadził na miejscu tragedii. Kontrola zaczęła się kilka dni po samobójstwie chłopca. Sebastian powiesił się w styczniu w Centrum Interwencji Kryzysowej w Suwałkach. Nastolatek trafił tam z matką i rodzeństwem po tym, jak rodzina została wyeksmitowana z mieszkania w Płocicznie k. Suwałk. Powodem tragedii prawdopodobnie było to, że sąd zdecydował o umieszczeniu trójki dzieci, w tym Sebastiana, w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym. Czwarte, niespełna 2-letnie dziecko, umieszczono w rodzinie zastępczej. - Żadna instytucja zajmująca się rodziną nie udzieliła jej wsparcia. Pierwszy psycholog, który się z nimi spotkał, przyjechał ze mną, już po tragedii. W tej sprawie zawiodły nie przepisy, a ludzie - mówił Michalak. Jego zdaniem, gdyby była dobra komunikacja pomiędzy sądem a innymi instytucjami, dzieci mogłyby zostać z matką. Rodzinie nie zapewniono pomocy psychologa Z kontroli wynika, że sądy potraktowały 16-latka i jego bliskich w sposób "przedmiotowy". Chodzi m.in. o pominięcie przez Sąd Rejonowy w Suwałkach stanowiska dzieci oraz brak refleksji o tym, co przeżywały w związku z decyzją o rozdzieleniu ich z matką (z którą - jak podkreślił RPD - łączyła ich silna więź). Kontrola wykazała też, że sądy nie zapewniły rodzeństwu "przyjaznych warunków dla wyrażenia ich stanowiska". Dwójka z nich była przesłuchiwana w sali sądowej w obecności ławników i protokolanta, ale bez wsparcia psychologa. Opieki psychologicznej nie przyznano, mimo że podjęto decyzję o rozdzieleniu rodziny, a dzieci sygnalizowały "negatywne emocje związane z tą sytuacją". Rzecznik podkreślił, że już w 2012 r. biegli sygnalizowali w opiniach na temat rodziny, że wymaga ona specjalistycznego wsparcia. Zaznaczył, że rodzinie nie zapewniono pomocy psychologa ani po przybyciu do ośrodka, ani po śmierci chłopca i dniach żałoby. Matka pierwszą pomoc psychologiczną otrzymała dopiero od psychologa uczestniczącego w kontroli RPD, również jej córki przebywające w placówce opiekuńczo-wychowawczej zostały objęte wsparciem dopiero po interwencji rzecznika. Kontrolerzy zwrócili też uwagę m.in. na fakt, że Sąd Rejonowy w Suwałkach umieścił najmłodsze z dzieci pod opieką osoby 60-letniej, samotnej, która - jak zaznaczono w opracowaniu - sama wymagała opieki. RPD zarzucił też sądowi, że zlekceważył starania dzieci i ich matki, podejmowane w 2013 r. i zmierzające do zmiany sytuacji rodziny oraz oceny kuratora i asystenta rodziny. Nie było również nadzoru sędziów nad wydanymi orzeczeniami - np. dzieci trafiły do ośrodka, w którym w zimie brakowało wody, nie było też ogrzewania. Kontrolerzy zarzucili służbom socjalnym m.in., że niezgodnie z dobrem dziecka i przepisami prawa odebrały z rodziny 2-letnią dziewczynkę. Szlochające dziecko - jak mówił rzecznik - wyniósł z domu pracownik socjalny i przekazał nieznanej "matce zastępczej" czekającej w samochodzie. - Emocjonalne skutki tego zdarzenia były u dziecka widoczne jeszcze dwa tygodnie później, podczas kontroli. Dziewczynka przejawiała symptomy zerwania więzi emocjonalnej z matką, co w przyszłości może skutkować nawet regresem w jej rozwoju - mówił Michalak. "Dzięki niej dzieci mieszkały z matką tak długo" Według RPD niezgodna z dobrem dzieci i przepisami prawa była też procedura umieszczenia w Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej w Suwałkach pozostałych dzieci. Dwoje o decyzji sądu poinformował dyrektor placówki pod nieobecność matki, a jedna z córek "została zaproszona do placówki +tylko na obiad+". Kontrolerzy zarzucają też kierownikowi Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej i dyrektorowi placówki opiekuńczo-wychowawczej, gdzie trafiły dzieci, że pozostawili 16-letniego Sebastiana samego w pokoju, "mimo zauważalnej u chłopca traumy i wzburzenia spowodowanego informacją o decyzji ws. rozdzielenia rodziny". Michalak wskazał, że nie udzielono mu też pierwszej pomocy bezpośrednio po znalezieniu, bo żaden z pracowników Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej nie miał ukończonego kursu pierwszej pomocy przedmedycznej. Rzecznik wyraził uznanie dla pracy asystentki rodziny, jednocześnie podkreślając, że nie miała ona wystarczającego wsparcia ze strony przełożonych. - Wykonywała swoją pracę najbardziej sumiennie jak potrafiła. (...) Dzięki niej dzieci mieszkały z matką tak długo - dodał Michalak. Przypomniał, że to dzięki niej rodzinę umieszczono w Centrum Interwencji Kryzysowej. Jego zdaniem jedynym, czego zabrakło, to natychmiastowego poinformowania właściwego sędziego, że zmieniła się sytuacja rodziny i są podstawy do zmiany decyzji w tej sprawie. Zwrócił uwagę, że rodzina znalazła się w ośrodku 31 grudnia, informacja ta dotarła do sądu 2 stycznia, jednak nie zajął się on tą sprawą, a pięć dni później doszło do tragedii. "Żeby podobna tragedia się nie powtórzyła" Protokół z kontroli przesłano m.in. do ministra sprawiedliwości, ministra pracy i polityki społecznej, wojewody podlaskiego, prezesów sądów, które zajmowały się sprawą, prezydenta Suwałk i kierownictwa tamtejszych służb socjalnych. Michalak podkreślił, że zależy mu przede wszystkim na tym, by naprawić sytuację, żeby podobna tragedia się nie powtórzyła. - W trybie działań dyscyplinarnych poszczególne instytucje powinny rozliczyć podległe sobie jednostki - ocenił Michalak. Poinformował, że wyniki kontroli przekazał również prokuratorowi generalnemu. - Jeśli prokurator uzna, że jest powód, żeby komuś postawić zarzuty karne, to liczę, że to zrobi - powiedział. Centrum Interwencji Kryzysowej w Suwałkach jest placówką prowadzoną przez miasto. Rzecznik prezydenta Suwałk Jarosław Filipowicz powiedział, że raport Michalaka do magistratu jeszcze nie dotarł, a znany jest jedynie z informacji prasowych. - Dopóki nie otrzymamy raportu, na temat informacji prasowych nie będziemy się wypowiadali. Jest nam bardzo przykro, że informacje najpierw docierają do mediów, a potem otrzymują je zainteresowane podmioty - dodał. Po śmierci chłopca i nagłośnieniu okoliczności samobójstwa, RPD złożył apelację do Sądu Okręgowego w Suwałkach w procesie dotyczącym rozdzielenia matki i dzieci. Michalak chce cofnięcia decyzji o umieszczeniu dzieci w placówce opiekuńczo-wychowawczej oraz rodzinie zastępczej i przekazania ich matce. Rzecznik chce również, by rodzina została objęta dozorem kuratora oraz by przyznano jej asystenta rodziny. Postuluje też, by zobowiązać matkę do korzystania z zajęć, które pomogą jej w radzeniu sobie z kierowaniem rodziną. Na razie sprawa jest zawieszona bezterminowo, akta zostały bowiem wysłane do biegłych, którzy mają m.in. przygotować opinię dotyczącą kwalifikacji rodzicielskiej matki dzieci.