Jak powiedział w środę rzecznik prasowy Izby Celnej w Białymstoku Maciej Czarnecki, 39-letnia Białorusinka jechała do Polski volkswagenem passatem. Na tylnym siedzeniu przewoziła tort, który miał być prezentem dla jej znajomej w Białymstoku. - Ponieważ kontrolujący celnik sam od czasu do czasu piecze ciasta, waga słodkiego przysmaku wydała mu się podejrzanie niska - powiedział Czarnecki. Funkcjonariusz nie pomylił się, bo okazało się, że w środku nie ma kremu i ciasta, ale jest 70 paczek papierosów z białoruskimi znakami akcyzy. Białorusinka przyznała się do przemytu, zapłaciła za próbę popełnienia przestępstwa 1,2 tys. zł mandatu. Podlascy celnicy od lat mówią o pomysłowości przemytników na wschodniej granicy. Oprócz przemytów niedużych ilości papierosów, takich jak kontrabanda w torcie, telewizorze, pianinie, piłkach do gry w piłkę nożną czy manekinach, notują np. duże transporty papierosów w fabrycznie zamkniętych puszkach z ziarnistą kawą (w środku były nawet ziarna kukurydzy imitujące charakterystyczny odgłos). Normą są samochody przerabiane dla potrzeb przemytu i ukrywanie kontrabandy we wszystkich dostępnych skrytkach konstrukcyjnych pojazdu. Ale i tu przemytnicy potrafili zadziwić celników, gdy postanowili wykorzystać do kontrabandy ambulans. Pogrubili w nim drzwi i zdołali tam schować, choć już nie przemycić, 9,5 tys. paczek papierosów.