- Mało tego: uruchomimy wszystkie możliwe państwowe zasoby, siły i środki, żeby tego rodzaju incydenty w przyszłości się nie powtarzały. I państwo w tej sprawie będzie działać w sposób bezwzględny - mówił minister dziennikarzom. Sienkiewicz przyjechał do Białegostoku w związku z próbą podpalenia mieszkania, w którym mieszka m.in. obywatel Indii - mąż jednej z córek właścicieli lokalu. Ogień podłożony został pod drzwi mieszkania w czwartek nad ranem, na parterze klatki schodowej bloku na jednym z białostockich osiedli. Pożar został ugaszony przez domowników i sąsiadów, na szczęście nikomu nic się nie stało. Spółdzielnia mieszkaniowa wyznaczyła 10 tys. zł nagrody za pomoc w wykryciu sprawców, zdarzenie potępiły władze miasta. Wcześniej na sąsiednim osiedlu, w zasobach tej samej spółdzielni mieszkaniowej, doszło do dwóch podobnych prób podpaleń mieszkań rodzin czeczeńskich. Dotąd sprawców żadnego z tych czynów nie udało się zidentyfikować i zatrzymać. "To są ludzie moralnie zdegenerowani" - Powiedzmy sobie otwarcie - ludzie którzy są gotowi do agresji wymierzonej przeciwko innym ludziom, z powodu innego koloru skóry bądź innego wyznania, bądź innej religii, to są ludzie moralnie zdegenerowani. Rzeczą państwa polskiego jest ochrona ofiar i ochrona osób przed tego rodzaju degeneratami - powiedział Sienkiewicz dziennikarzom w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku. Wcześniej minister spotkał się z rodziną, której mieszkanie próbowano podpalić. Jak mówił, jej relacja była wstrząsająca. - Ci ludzie do tej pory się nie otrząsnęli po szoku, jaki ich spotkał - relacjonował minister. Spotkał się też z przedstawicielami policji, ABW, prezydentem Białegostoku i wojewodą. W ocenie Sienkiewicza, zdarzenie które miało miejsce, to nie tylko problem policji czy wojewody, ale także lokalnej społeczności. Mówił, że osoby, które dopuściły się tego czynu miały bądź mają rodziców, nauczycieli czy katechetów. - Ten cały system zawiódł, tzn. i rodzice, i szkoła, i kościół zawiodły - uważa szef MSW. Powiedział też, że jeśli w lokalnej społeczności tacy sprawcy "cieszą się anonimowością", a nawet "wręcz poparciem", to oznacza to, "że mamy do czynienia z czymś bardzo złym dotyczącym całej społeczności". "Sprawcy niedługo się przekonają" Minister poinformował, że przy wojewodzie powstanie specjalny zespół "przeciwdziałania aktom rasizmu i ksenofobii" w Białymstoku i województwie. Zapewnił, że będzie miał on wsparcie MSW i resortu administracji i cyfryzacji, a w skład wejdą służby "konieczne, żeby położyć kres temu zjawisku". - Państwo polskie jest w tej sprawie gotowe na bardzo dużo. A jak dużo, to sprawcy niedługo się o tym przekonają - dodał Sienkiewicz. Pytany o dotychczasowe działania policji w sprawach podpaleń, które miały podłoże rasistowskie powiedział, że problem polega na tym, iż czasami pojedyncze incydenty traktowane są "rutynowo". - To wcale nie znaczy, że źle, czy w sposób wskazujący na zaniedbania. Ale pojedynczy incydent, który jest falą, wymaga zupełnie innego środka działania i wymaga traktowania tych incydentów łącznie, jako jednej sprawy, w ramach nowych mechanizmów ścigania przestępczości - mówił Sienkiewicz. Przyznał, że dotychczasowe doświadczenia w regionie wskazują na "pewną bezradność państwa w tej sprawie". Nie udało się bowiem wykryć sprawców incydentów o charakterze rasistowskim czy nacjonalistycznym, które miały miejsce w regionie od roku 2011, śledztwa zostały umorzone. - Ja jestem tutaj po to, żeby tę bezradność państwa przerwać - podkreślił Sienkiewicz. - Przestępstwo ma charakter zawsze społeczny. Otóż jeśli mieszkańcy Białegostoku uważają, że ich znakiem rozpoznawczym w Polsce, a być może w Europie, ma być rasizm i ksenofobia, to ta zmowa milczenia doskonale temu służy - powiedział. Dodał też, że przestępcy "czują się o tyle swobodnie, o ile mają przyzwolenie społeczne". Mówił, że jego zdaniem przyszedł taki moment, w którym mieszkańcy Białegostoku muszą sobie sami odpowiedzieć, czy "ta zmowa milczenia im służy". KONKURS: Pokaż swoje ulubione miejsce w Polsce!