Henryk K. powiedział też, że jest pewien, iż pieniądze trafiały do oskarżonego w tej sprawie o korupcję prezesa spółdzielni Stanisława J., za pośrednictwem - również oskarżonego w tym samym procesie - Mirosława J., inspektora nadzoru w spółdzielni. Przyznał jednak, że on sam momentu przekazywania pieniędzy prezesowi spółdzielni nigdy nie widział. Świadek to przedsiębiorca budowlany, który w ostatnich latach wykonywał na jej rzecz roboty. Jak mówił w poniedziałek przed sądem, w 2001 roku od Mirosława J. otrzymał propozycję, że będzie miał zlecenia na prace budowlane w spółdzielni pod warunkiem, że będzie płacił w formie łapówek dziesiątą część kwoty na fakturach netto. Henryk K. mówił, że zgodził się i pieniądze przekazywał gotówką temu mężczyźnie, najczęściej nosił mu je do domu. Jak podkreślał w odczytywanych potem przez sąd zeznaniach - jest pewien, że trafiały do rąk prezesa spółdzielni w Mońkach. Ostatnią kwotę przekazał jesienią 2004 roku. Mówił, że miał już wówczas duże kłopoty finansowe, ale przekazał 60 tys. zł. Dodał, że miało to być 100 tys. zł i że wynikła z tego awantura z Mirosławem J. Właśnie z powodu tego, że kwota była za niska. Pytany przez obrońców, nie potrafił powiedzieć, na jakich warunkach finansowych zawierane były przez niego umowy na roboty budowlane. Przyznał jedynie, że były okresy kiedy zarabiał dobrze, ale i takie, gdy firma przynosiła straty. - Nieraz się robiło robotę dla roboty, żeby mieć pracę dla ludzi i dla przetrwania - mówił świadek. Fakt płacenia 10 proc. kwot z faktur potwierdził jego 26-letni syn. Mówił, że to on zawiózł tę ostatnią łapówkę Mirosławowi J. Jak zeznał, o płaceniu za możliwość realizacji zleceń na rzecz spółdzielni dowiedział się od ojca. - Gdy nie było z czego płacić łapówek, były problemy z odbiorami budowy. Było takie czepianie się, bo już nie dostawali kasy - mówił świadek. Obaj byli przesłuchiwani w obecności biegłej z zakresu psychiatrii i psychologii, która w ciągu miesiąca ma sporządzić sądowi dodatkową opinię na ten temat. Przedsiębiorca leczył się bowiem, także szpitalnie, na depresję. Jak mówił w poniedziałek przed sądem, choroba zaczęła się u niego w 2003 roku. Pojawiła się w czasie dużych problemów finansowych firmy, związanych z budową w jednej z lubelskich gmin. Białostocka prokuratura prowadziła śledztwo dotyczące także tej inwestycji i trzy osoby oskarżyła o korupcję przy udzielaniu zamówień publicznych. Henryk K. miał tam dać 5 tys. zł łapówki, z przeznaczeniem na budowę ławek rezerwowych na stadionie. Białostocki proces został odroczony do 25 listopada. Sąd ma wówczas kontynuować przesłuchania świadków wskazanych przez prokuratora. Obrońcy już zapowiedzieli, że zgłoszą nowe osoby do przesłuchania. Prokuratura zarzuciła prezesowi spółdzielni mleczarskiej w Mońkach Stanisławowi J. przyjęcie od maja 2002 do listopada 2004 roku w sumie nie mniej niż 347 tys. zł łapówek. Mężczyzna nie przyznaje się. Według niego, pomawiający go przedsiębiorca mówi nieprawdę. Prezes spółdzielni w Mońkach został zatrzymany w 2007 r. i po postawieniu zarzutów, na krótko trafił do aresztu. Zarzut dotyczy przyjmowania korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej, za co grozi do 10 lat więzienia.