Akcję w tej formie zamierzają prowadzić do 6 listopada, w oczekiwaniu na nowy kontrakt szpitala z NFZ. Jak powiedziała Małgorzata Mackiewicz z komitetu protestacyjnego, pielęgniarki nie spodziewają się rozwiązania ich problemu przez samorząd wojewódzki i oczekują na informacje dotyczące przyszłorocznego kontraktu szpitala. Jego wysokość ma być znana 6 listopada. Do tego czasu mają nie zaostrzać swego protestu, chyba że - jak mówią - złamane zostaną punkty tymczasowego porozumienia z dyrekcją szpitala, w którym mowa jest m.in. o nie wywieraniu na strajkujące nacisków przez ordynatorów poszczególnych oddziałów. W miniony poniedziałek pielęgniarki przyjechały na sesję sejmiku wojewódzkiego do Białegostoku, ale żadnych konkretów nie uzyskały. Radni zobowiązali jednak zarząd Podlasia do przedstawienia na drugiej części sesji, zaplanowanej na 5 listopada, sposobów zakończenia sporu w suwalskiej placówce. Pielęgniarki i położne ze szpitala wojewódzkiego w Suwałkach strajkują od prawie dwóch tygodni. W strajku uczestniczy w sumie ok. 400 pielęgniarek i położnych - ponad 80 proc. wszystkich zatrudnionych w suwalskim szpitalu. Pielęgniarki z Suwałk chcą podwyżki płacy o minimum 500 zł brutto od 1 października. Według nich, pieniądze mogłyby być wypłacane od nowego roku. Po lekarzach, pielęgniarki to druga grupa zawodowa strajkująca w szpitalu w Suwałkach. Pod koniec czerwca wypowiedzenia z pracy złożyło ponad stu lekarzy. Pod koniec września miała nawet rozpocząć się ewakuacja chorych do innych szpitali, ale 29 września lekarze porozumieli się z dyrekcją. Lekarze zgodzili się na 800 zł.