Do spotkania przedstawicielek pielęgniarek, dyrekcji z marszałkiem ma dojść w czwartek przed południem. - Mamy nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. Jeśli tak się nie stanie, w piątek wszystkie bierzemy urlop na żądanie - powiedziała Mackiewicz. Pielęgniarki i położne strajkują w Suwałkach od sześciu dni. W środę odeszły od łóżek pacjentów na sześć godzin. Zapowiadają zaostrzenie protestu, kiedy nie dojdzie do porozumień płacowych. W strajku uczestniczy w sumie ok. 400 pielęgniarek i położnych - ponad 80 proc. wszystkich zatrudnionych w suwalskim szpitalu. Pielęgniarki dotąd, gdy było to konieczne, wracały do pacjentów na wezwanie ordynatorów oddziałów szpitalnych. Dotyczyło to sytuacji, kiedy pielęgniarki były niezbędne na oddziałach, a ich brak mógł skutkować utratą zdrowia lub życia pacjentów. Pielęgniarki z Suwałk chcą podwyżki płacy o 500 zł brutto od 1 października. Według nich, pieniądze mogłyby być wypłacane od nowego roku. Jednak ani dyrekcja, ani marszałek województwa podlaskiego, nie zgodzili się w ub. tygodniu na propozycję pielęgniarek. Według nich, w tym roku nie ma pieniędzy na podwyżki. Po lekarzach, pielęgniarki to druga grupa zawodowa strajkująca w szpitalu w Suwałkach. Pod koniec czerwca wypowiedzenia z pracy złożyło 110 lekarzy. Pod koniec września miała rozpocząć się ewakuacja chorych do innych szpitali, ale 29 września lekarze porozumieli się z dyrekcją. Lekarze zgodzili się na 800 zł podwyżki płacy od 1 września. Ich płaca w ciągu trzech najbliższych lat ma dojść do poziomu trzech średnich krajowych. Szpital Wojewódzki w Suwałkach jest jednym z trzech największych placówek w województwie podlaskim, obok szpitali w Białymstoku i Łomży. Oprócz mieszkańców z powiatów: suwalskiego, augustowskiego i sejneńskiego, z placówki korzystają także mieszkańcy wschodniej części województwa warmińsko-mazurskiego.