W pierwszej parze z maturzystką, przebraną za hetmanową Izabelę Branicką, zatańczył prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Tańczył też przewodniczący Rady Miejskiej i urzędnicy odpowiedzialni za edukację w mieście. Studniówka była w konwencji i tradycji szlacheckiej. Zapowiadali ją maturzyści przebrani w stroje z epoki i wcieleni w postacie fundatora Białegostoku hetmana Jana Klemensa Branickiego i jego żonę Izabelę z Poniatowskich Branicką. Poloneza tańczyły reprezentacje białostockich szkół średnich. Niektórzy tancerze byli poprzebierani w historyczne stroje z różnych epok. Nie zabrakło szlacheckich kontuszy, strojów wojskowych w stylu żołnierzy Księstwa Warszawskiego, futrzanych czapek z piórkami, ale były też hiszpańskie suknie, a tancerki miały wachlarze albo strusie pióra. Maturzyści podkreślali, że polonez nie sprawia im problemów, bo uczą się tańca na co dzień w szkole, np. w LO nr 14 i Zespole Szkół nr 9. Nauczycielka tańca w tych szkołach Dorota Bondar podkreśliła w rozmowie z dziennikarzami, że polonez to dostojny taniec, w którym najważniejsza jest elegancka postawa, posuwisty krok, panie czują się jak damy. Zaznaczyła, że mimo, że to staropolski taniec, współczesna młodzież nie ma z nim problemu. Prezydent Truskolaski mówił dziennikarzom, że studniówka to pierwszy bal w życiu młodych ludzi i miasto chce propagować tradycję wspólnego tańca na rynku, zwłaszcza, że jako prezydent nie może być obecny na wszystkich studniówkach, a tak ma szanse zatańczyć z młodzieżą. O polonezie Truskolaski powiedział, że to w sumie prosty, piękny tradycyjny taniec, "polski, chodzony". Przyznał, że nie trenował przed tańcem, a - jak to ujął - poddał się spontanicznie i zdał na prowadzenie przez hetmanową Branicką. Maturzystom życzył radości podczas studniówkowych balów, ale też sukcesów na maturze i realizacji marzeń. Po tańcu uczniowie dostali specjalne certyfikaty potwierdzające udział w miejskiej studniówce.