Sąd przyjął, że pięć lat temu skazany celowo doprowadził do wypadku, w którym zginęła jadąca z nim 18-latka, jego ówczesna sympatia. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura i rodzice zmarłej dziewczyny, którzy w procesie występowali jako oskarżyciele posiłkowi, nie wiedzą jeszcze czy będą składali apelację. Ani skazanego ani jego obrońców na ogłoszeniu wyroku nie było. Sąd zarządził areszt dla Wojciecha B., uzasadniając to przede wszystkim tym, że orzeczona kara jest surowa a istnieje obawa, że będzie on się ukrywał. Do wypadku doszło w czerwcu 2002 roku na drodze niedaleko Bielska Podlaskiego. Subaru prowadzone przez 24-letniego obecnie Wojciecha B. jechało z duża prędkością lewą stroną jezdni, wprost na ciężarówkę iveco. W ostatniej chwili oba samochody skręciły i na sąsiednim pasie doszło do zderzenia. Prokuratura przyjęła w akcie oskarżenia, że nie był to wypadek drogowy, ale że doszło do zabójstwa. Jako motyw przyjęto "patologiczną zazdrość" chłopaka o dziewczynę. W dwóch wcześniejszych procesach sądy pierwszej instancji osądzały jednak Wojciecha B. jako sprawcę wypadku, ale dwa razy sąd apelacyjny wyroki te uchylał. Tym razem sąd przyjął, że doszło do zabójstwa. Nie była to nieostrożność na drodze, ale celowe łamanie wszelkich obowiązujących reguł - mówił przewodniczący składu sędziowskiego Dariusz Czajkowski. Podkreślał, że było to "wyjątkowo aroganckie i rażące nieposzanowanie podstawowych zasad" obowiązujących na drodze. Sąd analizował też inne okoliczności sprawy, w tym fakt, że dziewczyna, która chciała zerwać znajomość z Wojciechem B., została siłą zabrana z domu do samochodu, a także to, że chłopak był wobec niej zaborczy i dominujący. Auto z dużą prędkością wyjechało z Bielska Podlaskiego na drogę w kierunku Siemiatycz, gdzie doszło do wypadku. Sąd wyjaśniał też, dlaczego przyjął winę umyślną sprawcy wypadku. - Czy oskarżony kierując samochodem, wprost na pojazd sześciotonowy, przewidywał że jest lepszy od Roberta Kubicy i na przestrzeni stu metrów ucieknie (uniknie wypadku) - pytał sędzia Czajkowski. Podkreślał, że była to sprawa "wybitnie trudna", mało było dowodów bezpośrednich, ale w ocenie sądu ciąg poszlak ułożył się tak, że można było przyjąć, iż miało miejsce zabójstwo. Sąd dodatkowo ukarał Wojciecha B. 10-letnim zakazem prowadzenia pojazdów. Mówiąc o wymiarze kary sędzia Czajkowski ocenił, że mało było w tym wypadku okoliczności łagodzących. Przywołał m.in. inny wyrok dla Wojciecha B. za wypadek, jazdę pod wpływem alkoholu i bez prawa jazdy w kilka miesięcy po tragedii. Ojciec dziewczyny, która zginęła powiedział dziennikarzom po wyjściu z sali rozpraw, że o ile może mówić, iż w ogóle się cieszy, to cieszy się z uznania przez sąd, że doszło do zabójstwa. Rodzice zmarłej walczyli o to przez cały proces.