Do zabójstwa doszło w listopadzie 2005 roku. Sprawcy i ofiary znali się. Jeden z późniejszych oskarżonych podejrzewał o kradzież telefonu komórkowego właściciela domu, gdzie doszło do kłótni i brutalnego, śmiertelnego pobicia dwóch osób, m.in. z użyciem drewnianych nóg od krzeseł. Pierwsze wyroki w tej sprawie zapadły w 2007 roku. Sądy dwóch instancji skazały wówczas obu oskarżonych na kary 25 lat więzienia za zabójstwo. Obaj skazani złożyli kasacje do Sądu Najwyższego. W 2008 roku SN je oddalił. W 2016 roku <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sad-najwyzszy,gsbi,28" title="Sąd Najwyższy" target="_blank">Sąd Najwyższy</a>, na wniosek obrońcy jednego ze skazanych, wznowił jednak postępowanie w tej sprawie. Uchylił wcześniejszy wyrok w części dotyczącej kwalifikacji prawnej czynu oraz wymiaru kary i w tym zakresie zwrócił sprawę do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Powodem tej decyzji SN był wyrok Trybunału Konstytucyjnego z kwietnia 2009 roku, dotyczący sankcji za tzw. zabójstwo kwalifikowane. TK orzekł wówczas, iż niekonstytucyjny jest przepis, zgodnie z którym sąd mógł w takich sytuacjach orzec jedynie kary 25 lat więzienia lub dożywocia, a nie miał możliwości orzeczenia kary niższej (np. 15 lat więzienia). Sąd Okręgowy w Białymstoku, który - zgodnie z wytycznymi Sądu Najwyższego - badał stan prawny sprawy, ale ostatecznie wysokości kar nie zmienił i ponownie orzekł po 25 lat więzienia. Sąd ten przyjął, iż sprawcy działali wspólnie i w porozumieniu, z zamiarem ewentualnym zabójstwa. Sąd mógł orzec karę niższą, ale uznał, iż 25 lat więzienia to kary "adekwatne do stopnia winy i do stopnia społecznej szkodliwości czynów". Obrona chciała kary łagodniejszej, prokuratura wnioskowała o 25 lat więzienia dla obu oskarżonych. W czerwcu 2017 roku białostocki sąd apelacyjny wyroki te utrzymał w mocy. Od prawomocnego orzeczenia kasację złożył jednak obrońca jednego ze skazanych. We wtorek Sąd Najwyższy oddalił ją, uznając za "oczywiście bezzasadną".