We wrześniu 2007 roku Sąd Okręgowy w Olsztynie, jako sąd pierwszej instancji, uznał za przedawnione jej roszczenie o 2,5 mln zł łącznego odszkodowania od Skarbu Państwa i gminy Jedwabno (Warmińsko-Mazurskie). Agnes Trawny - mieszkająca na Mazurach do połowy lat 70. - otrzymała w 1970 roku jako ojcowiznę działki w Nartach i Witkówku o łącznej powierzchni 59 ha. Gdy w 1977 r. wyjechała na stałe do Niemiec, ówczesny naczelnik gminy Jedwabno wydał decyzję o przejściu tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa. Na mocy wyroku Sądu Najwyższego w 2005 roku Trawny odzyskała część nieruchomości, czyli gospodarstwo rolne w Nartach. Przed sądem Trawny domagała się odszkodowania za pozostałe grunty, przejęte od Skarbu Państwa przez gminę, która podzieliła je na 32 działki i sprzedała nabywcom. Oddalając powództwo z powodu przedawnienia, olsztyński sąd uznał, że ówczesna Rada Państwa w latach 60. czy 70. (ubiegłego wieku) nie wydawała aktów prawnych utraty obywatelstwa osobom, który wyjechały do Niemiec, więc wywłaszczenie Trawny z jej majątku było bezprawne. Sąd przedstawił też wyliczenia, na podstawie których przyjął jednak, że termin na wystąpienie z roszczeniem upłynął w tym wypadku w 2003 roku. Zdaniem sądu, powódka mogła się ubiegać o odszkodowanie wcześniej, ponieważ przyjeżdżając regularnie do Polski wiedziała, co się dzieje z jej ziemią. Za sprawą wypowiedzi niektórych polityków, sprawa miała kontekst polityczny. Po ogłoszeniu wyroku LPR zorganizowała przed olsztyńskim sądem happening. Kilku mężczyzn ubranych w historyczne stroje żołnierzy niemieckiego Wehrmachtu obaliło polski szlaban graniczny, co miało być nawiązaniem do wydarzeń z 1 września 1939 roku. Sąd w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że w jego ocenie, "patriotyzm polega na wydawaniu sprawiedliwych wyroków, żeby nie musieć się ich wstydzić za 2, 5 lub 10 lat". Odnosząc się właśnie do sprawy Agnes Trawny premier Jarosław Kaczyński mówił w lipcu ubiegłego roku, że obowiązkiem sądów jest działanie zgodnie z polską racją stanu i polskim interesem narodowym.