Na to doroczne spotkanie zapraszani są pacjenci będący pod opieką hospicjum i fundacji, ich zdrowe rodzeństwo, podopieczni, którzy wyzdrowieli, a także osoby z grupy wsparcia w żałobie, pacjenci w trakcie leczenia onkologicznego i po takim leczeniu. Przyjechali z całego województwa podlaskiego z rodzinami, dziadkami, babciami. Przyszli także lekarze i wolontariusze wspierający fundację i hospicjum. Białostockie Hospicjum dla Dzieci nie jest placówką stacjonarną. Hospicjum tworzy zespół lekarzy, pielęgniarek, specjalistów, którzy dojeżdżają do chorych dzieci, które przebywają w swoich domach w regionie. Dzięki specjalistycznej opiece w domach nie muszą przebywać w szpitalach. Hospicjum prowadzi Fundacja "Pomóż im" - jedna z placówek, na którą mieszkańcy regionu chętnie przeznaczają swój 1 proc. odpisu od podatku. Hospicjum ma pod opieką 24 osoby. Dr hab. Katarzyna Muszyńska-Rosłan z Kliniki Onkologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, przewodnicząca Rady Fundacji "Pomóż im" powiedziała, że takie spotkania jak niedzielne mają zawsze duże znaczenie dla wszystkich. - To jest spotkanie specjalne, bo spotykają się dzieci chore, zdrowe, rodzice tych dzieci, opiekunowie, wolontariusze, wszyscy, grupa ludzi, którym zależy, żeby życie dzieci w jakiś sposób poszkodowanych przez los było ciekawsze, weselsze - powiedziała lekarka, która pracuje również w hospicjum dla dzieci. Rocznie Fundacja "Pomóż im" ma kontakt z około dwustoma dziećmi: to pacjenci Kliniki Onkologii Dziecięcej(byli i obecni) oraz podopieczni Białostockiego Hospicjum dla Dzieci - dodała Muszyńska-Rosłan. W trakcie zabawy choinkowej dzieci, także niektóre poruszające się na wózkach, tańczyły razem z bajkowymi postaciami poloneza, brały udział w grach i zabawach. Rodzice podkreślali w rozmowach, że takie spotkania mają dla nich i dla ich dzieci bardzo duże znaczenie, bo integrują środowisko, dzieci mają szanse wyjść z domu, bo nierzadko nie mogą sobie na to pozwolić - ze względu na chorobę. Przy takich okazjach mogą poznać inne dzieci, pobawić się z nimi, a rodzice wymieniają doświadczenia, wszyscy wspierają siebie nawzajem. 6-letniemu Norbertowi najbardziej na choince podobała się postać "Budzika", który bawił się z dziećmi. Na zabawie choinkowej był po raz pierwszy. Przyjechał z rodzicami z Suwałk. - Dużo naszych dzieci nie może uczestniczyć w zabawach, jeśli nie mogą chodzić do szkoły czy przedszkola, a tutaj mogą spotkać się i pobawić z innymi. To inne niż codzienność, dzieci mają dość szpitala, więc fajnie się spotkać - powiedziała mama Norberta Aneta Piekarska. Na choince była też Bogusława Karpowicz z Białegostoku, której zmarłe dziecko było pod opieką hospicjum. Rodzina cały czas ma kontakt z hospicjum. Podkreśliła, że cały czas otrzymuje z tej placówki wsparcie, które jest dla niej najważniejsze. 13-letni Kuba z Suwałk po raz pierwszy był na takiej zabawie. Jego mama powiedziała, że chłopiec jest w trakcie chemioterapii doustnej, więc mógł wyjść z domu, co wcześniej nie było możliwe. Sam Kuba mówił, że wiele dzieci tutaj zna i cieszy się, że się z nimi spotkał. - Tu jest dużo atrakcji - dodał.