40-letni Artur Kosicki (PiS), szef tej partii w Białymstoku, został wybrany na marszałka województwa podlaskiego w listopadzie ub. roku; na jego wniosek wybrany został wtedy również zarząd. Tworzy go Zjednoczona Prawica, która w sejmiku województwa podlaskiego obecnej kadencji ma samodzielną większość. 5 lutego niespodziewanie zrezygnował ze stanowiska, ale dwa dni później swoją decyzję odwołał. W międzyczasie jednak punkt dotyczący jego rezygnacji (formalnie to rezygnacja całego zarządu, bo jego skład powoływany jest przez sejmik na wniosek marszałka) znalazł się w porządku poniedziałkowej sesji. Wobec opinii prawnych, iż nawet wycofanie takiego oświadczenia woli czy zagłosowanie przeciwko rezygnacji na sesji nic nie zmieni, a jedynie opóźni w czasie moment, w którym formalnie rezygnacja wejdzie w życie, ostatecznie radni przyjęli na poniedziałkowej sesji uchwałę o rezygnacji zarządu. Potem powołali Kosickiego ponownie na marszałka; w tajnym głosowaniu dostał on 16 głosów, przy 13 głosach oddanych na jego kontrkandydata Stefana Krajewskiego (PSL), popieranego przez ludowców i Koalicję Obywatelską. Następnie na wniosek nowego-starego marszałka sejmik powołał Marka Olbrysia i Stanisława Derehajło na wicemarszałków, zaś na członków zarządu - Wiesławę Burnos i Marka Malinowskiego. To zarząd w dotychczasowym składzie. Wewnętrzne spory w PiS Przed głosowaniami radni opozycji pytali Kosickiego o powody jego rezygnacji. Ten odwołał się do swego oświadczenia z konferencji prasowej, gdy informował o wycofaniu rezygnacji. Mówił wtedy, że rezygnacja związana była z nową sytuacją w regionalnym PiS (pełnomocnikiem partii w regionie został bowiem poseł Dariusz Piontkowski, zastępując wieloletniego prezesa, b. ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela) oraz że chodziło o poddanie się weryfikacji i potwierdzenie poparcia politycznego. "Uważałem i uważam nadal, że tylko zarząd województwa, który posiada nie tylko mandat społeczny, ale i mandat polityczny, jest w stanie realizować program wyborczy, jest w stanie zmieniać województwo podlaskie na lepsze" - powiedział wtedy Kosicki. Podkreślił, że poddanie się takiej ocenie było dla niego "sprawą honoru". Kiedy głosowania związane z powołaniem zarządu regionu zakończyły się, Kosicki jako szef klubu radnych ZP w sejmiku złożył wniosek o kolejną zmianę porządku obrad (pierwsza dotyczyła powołania marszałka i zarządu) i odwołanie przewodniczącego Karola Pileckiego i wiceprzewodniczącego Cezarego Cieślukowskiego. To reprezentanci opozycji w sejmiku. Niespodziewane odwołanie przewodniczącego sejmiku Dopytywany przez radnych KO i PSL, czy są jakieś zastrzeżenia do pracy tych członków prezydium sejmiku, marszałek powiedział jedynie, iż nie gwarantują "jakiejkolwiek możliwości współpracy". "Chcemy, żeby sejmik działał sprawnie, szybko i żeby sytuacja zmieniała się tak, jak trzeba, na korzyść rozwoju województwa podlaskiego" - mówił. Na znak protestu radni KO i PSL nie zgłosili swoich przedstawicieli do komisji skrutacyjnej, która przeprowadziła te głosowania i wyszli z sali. Nie wzięli też udziału w głosowaniach; Pilecki był obecny przy głosowaniu w jego sprawie. Ostatecznie radni ZP odwołali obu ze stanowisk w prezydium sejmiku. Po odwołaniu Pilecki dziękował za trzy miesiące współpracy. Żartował, że utrzymał się na stanowisku "ciut dłużej", niż poprzedni (czyli de facto obecny) zarząd województwa. "Rozumiemy prawa większości, matematyka jest tutaj bezlitosna, to była państwa decyzja i twardo przyjmuję ją po prostu "na klatę"" - mówił. Obecnie w prezydium sejmiku województwa podlaskiego są jedynie dwaj wiceprzewodniczący reprezentujący ZP. Wybór nowego przewodniczącego i jeszcze jednego wice- ma być przeprowadzony na kolejnej sesji sejmiku.