W rejestrze Urzędu Miasta figuruje 2,5 tysiąca czworonogów. Niewykluczone, że psów jest więcej. Liczba "nielegalnych" zwierzaków nie jest znana. Utrzymanie czystości i opiekę nad nimi reguluje Uchwała Rady Miejskiej z dnia 24.11.2004 roku, zgodnie z którą suwalczanie są zobowiązani do sprzątania po swoich psach. Tyle, że to postanowienia niewielu mieszkańców respektuje. W ubiegłym roku Straż Miejska wystawiła 64 mandaty. Ogromna większość dotyczyła właśnie sprzątania po pupilach. Kara niestety niewiele daje. Problem pojawia się co roku - wraz z nadejściem wiosny. Większe miasta organizują nawet akcje rozdawania foliowych woreczków lub "specjalistycznych przyrządów do zbierania odchodów". Tak miało być również w Suwałkach. Pomysł nie zostanie zrealizowany, bo co może dać taka akcja, kiedy w mieście nie ma specjalnych pojemników na odchody zwierząt? Jak mówi Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy suwalskiego ratusza - woreczków "z zawartością" nie można wyrzucać do kosza na odpady komunalne. Straż Miejska poucza, organizuje pogadanki w szkołach i przedszkolach. - Liczymy na zmianę mentalności - tłumaczy rzecznik. Efektów jak na razie nie widać. Widać za to trawniki upstrzone psimi odchodami. Jeden z użytkowników suwalki.info przysłał zdjęcie, na którym uwiecznił parking przed swoim blokiem - pełno na nim psich kup. - Dbanie o czystość to obowiązek właścicieli psów. Problem zanieczyszczonych trawników należy także do zarządcy terenu - najczęściej do spółdzielni mieszkaniowych - dodaje J. Filipowicz. Skutecznego sposobu walki z "oznakami wiosny na trawnikach" nie wymyśliło żadne miasto. - W Ełku jeden z pracowników służb porządkowych korzysta ze specjalnego odkurzacza, w innych miastach wystawiono pojemniki - informuje rzecznik. W Suwałkach żadnego z powyższych rozwiązań nie zastosowano. Straż Miejska czyha więc na okazję. Ukaranie mandatem właściciela psa jest możliwe tylko "na gorącym uczynku". Problem jest powszechny - powstają nawet portale tematyczne. Na jednym z nim, o wymownej nazwie psiekupy.pl można przeczytać o zagrożeniach niewidocznych dla oka. (...) - Przeprowadzone w połowie lat dziewięćdziesiątych badania w Pracowni Biosfery Instytutu Mikrobiologii Lekarskiej Akademii Medycznej w Łodzi wykazały, że zanieczyszczenie podwórek i placów dziecięcych jest zatrważające. Najgorzej sytuacja przedstawiała się w dużych miastach gdzie naukowcy ze względu na zagrożenie zdrowia zdyskwalifikowali 40% trawników i połowę piaskownic. Niestety piaskownice w przedszkolach, żłobkach i na dużych osiedlach lokowały się w czołówce skażonych. Przeprowadzone kilka lat później badania na poznańskiej AWF dały podobne wyniki potwierdzając utrzymujący się stan zagrożenia. Wykazały one, że 53%-60% próbek ziemi zebranych na podwórkach największych polskich miast jest zarażonych jajami toxacara. Jest to rezultat skażenia gleby kałem przez nasze zwierzęta domowe - psy i koty, wśród których zdaniem weterynarzy aż trzecia część populacji jest zarażona pasożytami. Ostatnio opublikowane wyniki badań tylko potwierdzają, ze sytuacja nie ulega poprawie. W rankingu stopnia skażenia prym wiodą nadal place zabaw i boiska z których 50% stanowi zagrożenie dla użytkowników, niewiele ustępują im piaskownice których powierzchnie w 37% są skażone a bezpośrednie ich otoczenie nawet w 42%. Również alejki i ścieżki niosą takie zagrożenie, do 10%.