Ludzkie szczątki odkryto w trakcie modernizacji linii energetycznej i budowy stacji transformatorowej, którą na działce należącej do Polskiego Związki Motorowego (PZMot) prowadzi wykonawca na zlecenie PGE Dystrybucja SA. O zdarzeniu poinformowała media gmina żydowska; w tradycji żydowskiej obowiązuje zasada nienaruszalności zwłok pochowanych w grobie. Jak powiedział w środę PAP naczelny rabin Polski Michael Schudrich, szczątki zostały zabezpieczone przez tę gminę. Zdaniem Schudricha, sytuacja w Siemiatyczach to "najgorsza desakralizacja cmentarza żydowskiego ostatnich 17 lat", od kiedy jest on naczelnym rabinem Polski. "Brak słów, w jaki sposób może być dzisiaj, w wolnej, demokratycznej Polsce, taka desakralizacja" - powiedział. Działka PZMot przylega do dawnego cmentarza żydowskiego, który obecnie jest ogrodzony. Zdaniem Schudricha, miejsce, gdzie znaleziono szczątki, to także był kiedyś teren żydowskiego cmentarza. Uważa on, że władze Siemiatycz powinny były poinformować wcześniej gminę żydowską o tym, iż będą prowadzone tam prace. Prace były prowadzone w ramach inwestycji oddziału Białystok firmy PGE Dystrybucja SA, która na kilku ulicach w Siemiatyczach modernizuje sieć elektroenergetyczną. Jak poinformowała PAP w środę Urszula Kosicka-Suszyńska z PGE Dystrybucja w Białymstoku, są one związane z przyłączaniem nowych obiektów. Stosowne pozwolenie na budowę w 2014 r. wydało siemiatyckie starostwo. Na działce planowana jest budowa kontenerowej stacji transformatorowej i linii kablowych. Kosicka-Suszyńska poinformowała, że prace przy budowie stacji przerwano do czasu wyjaśnienia sytuacji. Teren, gdzie znaleziono szczątki należy do zarządu głównego PZMot. Kierownik siemiatyckiego oddziału PZMot Aleksander Leoniuk powiedział PAP, że związek wyraził jedynie zgodę na prowadzenie inwestycji energetycznej na należącej do PZMot działce. Burmistrz Siemiatycz Piotr Siniakowicz powiedział PAP, że znalezione szczątki powinny być "uszanowane", ale ze strony rabina Schudricha - jak to ujął - padają "za mocne słowa". Wskazał, że teren, gdzie znaleziono szczątki, nie należy do miasta, a - w jego ocenie - ono należycie opiekuje się cmentarzem żydowskim. Rabin Michael Schudrich spotkał się w środę z zastępcą burmistrza Siemiatycz Henrykiem Tomaszem Czmutem. Wiceburmistrz Czmut powiedział PAP, że podczas krótkiego spotkania rabin "wyraził dezaprobatę", że nie było ze strony miasta "reakcji" w związku ze znalezieniem szczątków. Czmut mówi, że o szczątkach dowiedział się od rabina we wtorek i od razu - zgodnie z wymogami - zawiadomił nadzór budowlany oraz konserwatora zabytków. Wiceburmistrz zaznaczył też, że miasto, w obecnej sytuacji prawnej (grunty przy cmentarzu żydowskim są w wieczystym użytkowaniu PZMot od 1964 r) - "zbyt dużo możliwości w tym zakresie nie ma". Dodał, że władze Siemiatycz są otwarte na rozmowy, "są do dyspozycji", by znaleźć rozwiązanie zaistniałego problemu. "Wydaje się, że zarzucanie nam, jako miastu, krzywdzących działań jest zbyt daleko idące" - dodał Czmut. "Oczekiwanie, że to miasto rozwiąże problem, na pewno jest zbyt optymistyczne. Natomiast z całą pewnością należałoby tutaj się spotkać w nieco szerszym gronie" - powiedział wiceburmistrz Siemiatycz. Rabin Schudrich również jest otwarty na współpracę i rozmowy z lokalnym samorządem. Jednak - jak podkreślił - "takiej tragedii nie można rozwiązać przez jedno spotkanie". Prokuratura Rejonowa w Siemiatyczach prowadzi postępowanie sprawdzające, czy w miejscu prowadzonych przez PGE Dystrybucja prac nie doszło do znieważenia szczątków ludzkich - poinformowała w środę PAP szefowa tej prokuratury Ewa Grykowska. Dodała, że nie skierowano do badań znalezionych szczątków, bo - jak to określiła - "nie stwierdzono przestępnego spowodowania śmierci, więc przekazano te szczątki przedstawicielowi komisji rabinicznej ds. cmentarzy żydowskich".