Kłopoty rodziców Nikoli zaczęły się od zaginięcia dziecka. Dziewczynka zniknęła w połowie maja. Rodzice wysłali ją w piątkowy wieczór do sklepu po lody. Nikola odnalazła się dzień później - w mieszkaniu, gdzie koczują bezdomni. Wtedy właśnie wyszło na jaw, że kuratorzy już wcześniej alarmowali, że rodzice niewłaściwie opiekują się dziećmi. W połowie czerwca sąd rodzinny postanowił dać im jednak szansę - mieli na trzy miesiące zatrzymać dzieci i wykazać, że potrafią się nimi opiekować. Jednak już po dwóch miesiącach okazało się, że rodzice nie są w stanie utrzymać pracy, jaką dostali w specjalnym ośrodku i że opieka nad dziećmi nadal nie jest właściwa. Dlatego teraz Nikola i jej rodzeństwo są w domu dziecka, a rodzice na sali sadowej.