Działalnością księdza Suchowolca interesowała się Służba Bezpieczeństwa. Śledztwo w sprawie śmierci księdza prowadzi IPN. W niedzielę w parafii księdza Suchowolca pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi w białostockich Dojlidach, modlono się za niego, ale także innych duchownych, którzy zginęli z rąk SB m.in. za księdza Jerzego Popiełuszkę. Proboszcz parafii ks. Stanisław Zdziech powiedział podczas mszy, że "zbrodnicza ręka skróciła życie księdza Suchowolca, zatarła ślady" i że "dziś wiemy, że nie był to przypadek". W kazaniu ksiądz Bogdan Faścikowski mówił o duchowej obecności księdza Suchowolca i innych duchownych - choć nie tylko - którzy ginęli za ojczyznę i bliźnich. Wymieniał m.in. księdza Popiełuszkę, ojca Maksymiliana Kolbego, generała Augusta Fieldorfa "Nila". Po mszy odtworzono fragment oryginalnego kazania księdza Suchowolca, w którym podejmował on dialog ze Służbą Bezpieczeństwa. Była krótka część artystyczna. Obok kościoła, przy którym znajduje się grób księdza Suchowolca, złożono kwiaty. Przewodniczący podlaskiej "Solidarności" Józef Mozolewski powiedział, że w sprawie śmierci księdza Suchowolca "trwa chęć poznania prawdy, okrutnej prawdy". - Kiedy jesteśmy dumni, że od 1989 roku żyjemy w innej rzeczywistości to - jak się okazuje - ta ponura noc, ta zbrodnia, po dzień dzisiejszy, przez tyle lat nie może ujrzeć światła dziennego - mówił Mozolewski. Dodał, że jest głęboko przekonany, iż Instytut Pamięci Narodowej wskaże w śledztwie "wykonawców i mocodawców, którzy targnęli się na życie" księdza Suchowolca. Ksiądz Suchowolec zginął w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 roku. Miał 31 lat. Pierwsze śledztwo zakończyło się ustaleniem, że przyczyną pożaru plebanii był zepsuty czajnik elektryczny; zostało więc umorzone. Podjęto je jednak dwa lata później, po zapoznaniu się z ustaleniami sejmowej komisji nadzwyczajnej do zbadania działalności MSW. Ustalono wówczas, że osobą księdza Suchowolca - z uwagi na jego działalność polityczną w ówczesnej opozycji - interesowała się Służba Bezpieczeństwa. W nowym postępowaniu uzyskano ekspertyzy biegłych, którzy stwierdzili jednoznacznie, że przyczyną pożaru było podpalenie. Wtedy pojawiły się też przypuszczenia, że ksiądz mógł zginąć w wyniku zamachu na jego życie zaplanowanego przez SB. Ponieważ sprawców nie udało się ustalić, w sierpniu 1993 roku postępowanie ponownie umorzono. Nie można było wtedy jednak dotrzeć do utajnionych akt SB. W listopadzie 1995 r. pełnomocnik matki księdza wystąpił do białostockiej prokuratury o odtajnienie akt SB z zasobów dawnego MSW. Prokurator badał je do kwietnia 1997 r., nie znalazł jednak dowodów, które pozwoliłyby jeszcze raz wszcząć śledztwo. Teraz sprawę bada IPN, w ramach większego śledztwa dotyczącego zbrodniczych struktur w dawnym MSW, które mają na koncie m.in. zamachy na duchownych i działaczy opozycji. Śledztwo prowadzone jest w pionie śledczym Instytutu w Warszawie. Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, prokurator Bogusław Czerwiński poinformował, że śledztwo dotyczy funkcjonowania w latach 1956-1989 w strukturach MSW związku, w skład którego wchodzili funkcjonariusze byłej Służby Bezpieczeństwa, kierowaneđgo przez osoby zajmujące najwyższe stanowiska państwowe, który miał na celu dokonywanie przestępstw, a w szczególności zbrodni zabójstw osób - działaczy opozycji politycznej i duchowieństwa. Obecnie śledztwo ma 45 wątków, a jeden z nich dotyczy zabójstwa księdza Stanisława Suchowolca. Jak dodał, w tym wątku śledztwa "w dalszym ciągu trwają czynności procesowe", dotąd przesłuchano ponad stu świadków. Jest też bardzo bogaty materiał archiwalny, liczący kilka metrów bieżących akt. Postępowanie w tym zakresie wciąż prowadzone jest "w sprawie", czyli dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów.