W bloku przy ul. Proletariackiej, rodzina zaadaptowała suszarnię i pralnię na mieszkanie. Od tego czasu zaczęły się problemy z sąsiadami. To plotki różne chodzą, że pani Ewa chodzi goła po dachu, że ja mam psa w mieszkaniu i wyprowadzam go na dach. Nie do wytrzymania normalnie - mówi rozgoryczony mieszkaniec, który chciałby po prostu spokojnie mieszkać. Policjanci interweniowali bardzo często, ale nie udało się osiągnąć kompromisu. Bardzo byśmy chcieli, żeby tam był spokój, żeby ci ludzie doszli między sobą do porozumienia, jednak muszą oni to załatwić między sobą - mówi reporterowi RMF FM jeden z funkcjonariuszy. Nasz reporter sprawdził, że ten sąsiedzki spór w Białymstoku już wielokrotnie trafiał do prokuratury i do sądu. Za każdym razem umarzano sprawę. Sędziowie nie pomogą, gdy nie chcą ugody sąsiedzi. Bez względu na to, czy mieszkają w białostockim bloku czy rezydencjach władzy w Warszawie.