Uczestnicy marszu, zorganizowanego przez Stowarzyszenie do Walki z Rakiem i Białostockie Centrum Onkologii wraz z innymi instytucjami, nieśli białe i różowe parasole, baloniki oraz papierowe różowe tulipany. "Rak to nie wyrok, to wyzwanie" - można było przeczytać na jednym z transparentów. Uczestnicy marszu przeszli z Rynku Kościuszki do Białostockiego Centrum Onkologii, gdzie - jak co roku w ramach marszu - można było wykonać wiele bezpłatnych badań. Marsz promuje też Europejski Kodeks Walki z Rakiem i ogólnopolski Program prewencji Pierwotnej Nowotworów. Jak podkreśliła dyrektor Białostockiego Centrum Onkologii dr Marzenna Juczewska, marsz jest dla osób zdrowych, chorych na raka i tych, które pokonały tę chorobę, gdyż "możemy się znaleźć na każdym z tych etapów i nigdy nie wiemy, kiedy to się stać może". Jak powiedział biorący udział w marszu wiceminister zdrowia Cezary Rzemek, jeszcze w październiku ministerstwo przeprowadzi w mediach ogólnopolską akcję promocyjną badań profilaktycznych, skierowaną głównie do kobiet; nie chciał jednak podać bliższych szczegółów. Jak powiedział, w przyszłym tygodniu projekt kampanii będzie omawiany przez kierownictwo resortu. Ujawnił jedynie, że akcja będzie kosztowała 2 mln zł i potrwa do końca roku. W 2011 roku natomiast ministerstwo będzie promować profilaktykę nowotworów wśród dzieci i młodzieży. Chodzi o to, by - jak powiedział - za ich pośrednictwem zachęcić dorosłych do regularnych badań profilaktycznych. - Chcemy, żeby ta edukacja szła od najmłodszego, żeby dzieci dbały też o swoje zdrowie, ale i o zdrowie rodziców, których przecież kochają, i na tej miłości chcemy potrzebę badania się promować - powiedział Rzemek. Wcześnie wykryta choroba nowotworowa to duże szanse na jej wyleczenie - wciąż podkreślają specjaliści. Jak powiedziała Katarzyna Maksimowicz, która kieruje wojewódzkim ośrodkiem koordynującym program profilaktyki raka piersi w Podlaskiem, problemem jest wciąż to, że kobiety nie zgłaszają się na bezpłatne badania profilaktyczne. Program trwa od 2006 roku, a odsetek osób, które się zgłaszają (w wieku 50-69 lat), waha się w granicach 40 proc. Maksimowicz przyznała, że jednym z pomysłów, który mógłby poprawić tę sytuację, jest wprowadzenie obowiązku wykonywania badań, np. w ramach badań okresowych w pracy. Poinformowała, że rocznie w Podlaskiem na raka piersi zapada rocznie około 400 kobiet. - Ten program służy zahamowaniu umieralności, bo nie zahamujemy zachorowalności, ale wcześnie wykryta choroba to szansa na wyleczenie. Chodzi o to, żeby kobiety zdawały sobie z tego sprawę - dodała Maksimowicz.