Prawnicy wojewody podlaskiego, który sprawuje nadzór nad samorządami, uznali, że nie ma konfliktu między działalnością samorządową Cieślukowskiego, który jest nie tylko radnym sejmiku, ale i członkiem zarządu województwa, a pełnieniem funkcji prezesa Lokalnej Grupy Rybackiej "Pojezierze Suwalsko-Augustowskie", która korzysta z funduszy unijnych. - Unijne pieniądze wykorzystywane przez Lokalną Grupę Rybacką w tym konkretnym przypadku nie wchodzą do budżetu województwa, nie stanowią mienia województwa. Wypłaty dokonuje bowiem jako agencja płatnicza - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - napisano w uzasadnieniu decyzji. Prawnicy wyjaśnili, że do złamania prawa dochodzi w sytuacji, gdy radny województwa prowadzi działalność gospodarczą, albo zarządza taką działalnością z wykorzystaniem mienia województwa. W ich ocenie w przypadku Lokalnej Grupy Rybackiej tak się nie dzieje. Oparli się przy tej ocenie na ekspertyzach przesłanych wojewodzie przez przewodniczącego sejmiku województwa. Na zwołanej w piątek konferencji prasowej w Białymstoku Cieślukowski poinformował jednak, że zrezygnuje z funkcji prezesa Lokalnej Grupy Rybackiej na walnym zgromadzeniu, zaplanowanym na drugą połowę kwietnia. Mówił, że podjął decyzję o rezygnacji samodzielnie, "ale pod pewną presją", bo brak tej decyzji źle wpłynąłby na działalność grupy rybackiej. Powiedział, że np. marszałek województwa Jarosław Dworzański chcąc, by Cieślukowski podjął decyzję o rezygnacji, do tej pory nie podpisał umowy na działanie Lokalnej Grupy Rybackiej na 2012 rok i w efekcie pracownicy grupy nie dostali wynagrodzenia za styczeń, nie dostaną też za luty, a grupa nie ma pieniędzy na merytoryczną działalność. To mniej więcej 1 mln zł rocznie. Cieślukowski liczy, że teraz ta umowa zostanie podpisana niezwłocznie. Jednocześnie powiedział, że ze zleconej przez niego opinii prawnej wynika, że marszałek miał prawo żądać od niego - jako swojego podwładnego w samorządzie (członka zarządu województwa) - podjęcia decyzji dotyczącej sytuacji rodzącej "podejrzenia o stronniczość". Cieślukowski ocenił swoje działanie jako "bardzo etyczne". Podkreślił, że chce, by oceniano go za pracę. - Tymczasem (...) uwaga koncentruje się na rzeczach - moim zdaniem - marginalnych, czyli czy zrezygnuje, czy go odwołają. (...) Chciałbym przeciąć tę dyskusję - powiedział. Zaznaczył, że nie czuje się poszkodowany w sprawie, ale "zaskoczony tym, że tego typu sprawy dominują w funkcjonowaniu samorządu, a nie sprawy merytoryczne". Podkreślił, że na żadnym etapie prac grupy rybackiej nie wpływał na decyzje o podziale unijnych środków, które były poza jego kompetencjami, a gdy sprawami grupy zajmował się zarząd województwa, nie brał udziału w głosowaniu. W przekazanym mediom w piątek komunikacie wojewoda podlaski Maciej Żywno napisał, że dobrze się stało, iż Cieślukowski zdecydował się zrezygnować z funkcji prezesa Lokalnej Grupy Rybackiej. "Łącząc dwie funkcje - prezesa lokalnej grupy i członka zarządu województwa - nie łamał prawa, ale sytuacja budziła wątpliwości natury etycznej" - napisano w komunikacie. Marszałek Dworzański mówił w czwartek dziennikarzom, że zajmowanie przez Cieślukowskiego stanowiska prezesa grupy rybackiej rodzi konflikt interesów, bo zarząd województwa, którego Cieślukowski jest członkiem, jest organem odwoławczym w konkursach na unijne dofinansowanie, organizowanych przez LGR. Mówił, że nie jest to złamanie prawa, ale sytuacja budzi wątpliwości natury etycznej. Grupa rybacka ma na działania w latach 2007-2013 kwotę 53,4 mln zł z UE z programu operacyjnego "Ryby".